Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi siwy-zgr z miasteczka Zgierz (Staffa). Mam przejechane 29627.04 kilometrów w tym 5364.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy siwy-zgr.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Trening z pulsometrem

Dystans całkowity:2631.56 km (w terenie 433.42 km; 16.47%)
Czas w ruchu:121:44
Średnia prędkość:21.62 km/h
Maksymalna prędkość:70.44 km/h
Suma podjazdów:285 m
Maks. tętno maksymalne:221 (107 %)
Maks. tętno średnie:177 (88 %)
Suma kalorii:48986 kcal
Liczba aktywności:66
Średnio na aktywność:39.87 km i 1h 50m
Więcej statystyk
  • DST 74.48km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:13
  • VAVG 23.15km/h
  • VMAX 57.06km/h
  • HRmax 203 (100%)
  • HRavg 166 ( 82%)
  • Kalorie 692kcal
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Powiat - etap w Strykowie

Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 0

W ramach reprezentowania (dumnego :) ) firmy Corning w teamowym stroju, wybraliśmy się z Izą na pierwszy z serii wyścigów po ziemii zgierskiej, który miał miejsce w Strykowie.
Dojechaliśmy sobie w miarę spokojnie na miejsce, zapisaliśmy się i spotkaliśmy mojego kolegę z pracy, Wojtka.
Wokół samochodu "rozbiliśmy obóz" i zaczęliśmy powolne przygotowania do wyścigu, przeplatane rozmowami i testowaniem rowerów.
3...2...1...START!
Od razu chciałem zabrać się z szybszą grupą, bo wiedziałem, że później ciężko będzie ich dojść.

Udało mi się i tak starałem się wieźć z chłopakami od czasu do czasu wychodząc na zmianę to z Wojtkiem, to solo.

Było trochę szarpania, ale koniec końców trzymaliśmy się z Wojtkiem szybszej ekipy, która po kilku okrążeniach dość znacznie odjechała reszcie zawodników.
W pewnym momencie jeden z "naszych" się urwał i nikt go nie podgonił. W związku z czym zrobił sobie z wyścigu jazdę indywidualną na czas :) My natomiast dalej jechaliśmy swoje.
Na ostatniej prostej walczyłem o 3-cie miejsce, ale niestety szanse z szosówkami miałem małe. Tak czy inaczej z wyścigu jestem zadowolony, bo przegrałem z małą stratą do ostatniego miejsca.
Po kategorii masters od lat 40 i kategorii kobiet szybka dekoracja i do Modrzewiaka, oblewać sukces Izki:


Po drodze zahaczyliśmy o Palestynę:


I filmik:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=XA5O26VzbHs

Dane z pulsiaka:
Czas: 0:47:46
Avg HR - 166
Max HR - 203
Kcal 692
HZ=0:04:46 - 10%
FZ=0:02:26 - 5%
PZ=0:37:32 - 79%




  • DST 41.34km
  • Teren 30.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 23.18km/h
  • VMAX 54.03km/h
  • Sprzęt Rambo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poland Bike - NDM czyli Nie Dojedziesz Mety

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 1

To nie był udany start...

Znajdź Siwego. © siwy84

To był bardzo nieudany start...
Rura © siwy84


Jeszcze przed startem przestał mi działać licznik. OK, majstrowałem przy nim, miał prawo. Na szybko zacząłem poprawiać i udało się. Działa.
Drugi posłuszeństwa odmówił pulsometr. Zawiesił się na jednym wskazaniu i nie chciał się zresetować. Nawet po wyłączeniu. No cóż, trudno się mówi.
Kolejną masakrą było zgubienie przeze mnie bidonu, tuż po starcie. W efekcie jechałem ok. 12-14 km bez picia. Do pierwszego bufetu. Na nim złapałem butelkę z wodą i wiozłem ją później w ręku, zębach, jak się dało, żeby tylko mieć picie przez dłuższą chwilę. Wszak kolejny drin za kolejne naście kaemów. FUCK!!!
Jednak apogeum porażek tego dnia przyszło do mnie później, bo na 27 kilometrze. Ja i inny zawodnik zgubiliśmy trasę. Podobno strzałki były... Nie wiem, nie widziałem, kolega też nie widział. Podobnie jak ok. 30 innych osób w tym Iza.
Nadrobiłem sobie prawie 8 km. Straciłem ok. 20 kilku minut. Ogólnie bajka.
Na całe szczęście nie straciłem wywalczonego w Legionowie sektora i dzięki startowi jakimś cudem znalazłem się na 3-cim miejscu w klasyfikacji generalnej. Pewnie nie zabawię tam zbyt długo, ale miło, że w ogóle się udało.

Dane z pulsiaka: uj strzelił :)




  • DST 46.99km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 21.69km/h
  • VMAX 41.62km/h
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

CRT - pierwszy "trening"

Środa, 28 marca 2012 · dodano: 28.03.2012 | Komentarze 0

Najpierw do roboty.
Jak zwykle za późno wyszedłem i musiałem ścigać się z czasem. Przegrałem o 2 minuty ;)
A po pracy pierwszy "trening" grupy rowerowej z "Kornika".
Bilans? Przebita dętka u mnie i zerwany łańcuch w rowerze kolegi. Nieźle, jak na pierwszy raz.
Później do domu, całą drogę pod wiatr.




  • DST 24.50km
  • Teren 23.00km
  • Czas 01:08
  • VAVG 21.62km/h
  • VMAX 45.79km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 200 ( 99%)
  • HRavg 177 ( 88%)
  • Kalorie 1094kcal
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poland Bike - Legionowo

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 12

Tegoroczny cykl Poland Bike rozpoczął się od maratonu w Legionowie.
Na starcie pojawiło się wielu kolarzy ze wszystkich grup wiekowych. Jedni przyjechali nastawieni na poważne ściganie, inni na zmierzenie się ze swoimi słabościami, a jeszcze inni, by po prostu spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu w pięknych okolicznościach przyrody, a tych nie brakowało.
Przed startem drobne problemy techniczne z moim rowerem uniemożliwiły mi poprawną rozgrzewkę. Gdy zająłem miejsce w swoim, ostatnim niestety, sektorze porozciągałem się tylko nieco. Liczyłem na to, że choć to mi nieco pomoże w zmaganiach z rywalami i trasą.
Start się chwilę opóźnił. Czas w oczekiwaniu na strzał startera wypełniały rozmowy o sprzęcie z innymi bikerami.
W końcu nadeszła ta chwila...3...2...1 i START!
Ruszyliśmy dużą grupą. Najpierw było trochę ciasno, ale z każdym metrem co lepsi wyrywali do przodu, z tyłu zostawiając maruderów.
Udało mi się wyrwać z jakąś grupką, ale szybko ją zgubiłem, bo jechała ciut za wolno. Wiedziałem, że trasa niedługo skręci w las i chciałem przed tym wywalczyć sobie jak najlepszą pozycję.
Złapałem koło jakiegoś wycinaka i przed dłuższą chwilę razem pruliśmy do przodu, by zyskać przewagę.
Po zakręcie w prawo dojrzałem miejsce, gdzie inni już wjeżdżali na leśną drogę. Przyspieszyłem nieco i minąłem jeszcze kilku kolarzy. Skręt w lewo i las. Tak już pozostało praktycznie do końca wyścigu. Plus dla organizatora za genialne poprowadzenie trasy. Praktycznie nie było asfaltów, chyba, że były przecinane w poprzek. Co najwyżej krótkie odcinki szuterków.
W lesie złapałem swoje tempo i wyprzedzałem jadących wolniej ode mnie. Moim celem był krótszy dystans, więc wiedziałem, że praktycznie nie mogę sobie pozwolić na przestoje. Sił na ostrą jazdę musiało starczyć aż do mety.
Na początku jechaliśmy szerszymi duktami, więc z wyprzedzaniem nie było problemu. Jednak po jakimś czasie trasa odbiła na leśne singletracki i tu zaczęły się przysłowiowe schody. Musiałem, nie tylko ja, wyprzedać jadąc nieco poza trasą, czasami na zakrętach. Niestety wyścig po starcie z ostatniego sektora, to ciągła walka o jedno "oczko wyżej". Czasami bardzo ciężka walka.
W miarę upływu kilometrów nieco słabłem. Odpoczywałem wtedy jadąc na czyimś kole po kolejnym, malowniczym singlu. W głowie utkwiła mi ścieżka wiodąca przez brzozowy zagajnik. Coś pięknego. Dał mi się też we znaki brak mocowania na koszyk z bidonem w mojej wyścigowej maszynie ;) Zapas wody wiozłem na plecach, w butelce włożonej do "nerki". O ile wyjmowanie nie sprawiało większych problemów, o tyle chowanie jej do wąskiej kieszonki, wymagało już nieco więcej gimnastykowania się. Dlatego operacja "tankowania" mogła być przeprowadzana tylko na łatwiejszych odcinkach wyścigu. Na zmęczenie zadziwiająco skuteczne okazywały się żele energetyczne, które dostałem od Izy. Jeden wchłonąłem na 11 km, a drugi w okolicach 16 km. Naprawdę dały mi kopa energii i siłę do dalszej walki, kiedy miałem już dość podjazdów i nie chciałem zobaczyć kolejnego na swojej drodze.
Po drodze minąłem też jedną z celebrytek biorących udział w tym wyścigu, którą była Joanna Jabłczyńska. Wymieniliśmy pozdrowienia po czym pomknąłem przed siebie. Nieco za wolno jechała ;)
Później dogoniłem Izę, która użerała się podobnie jak ja wcześniej, z maruderami, blokującymi na byle podjazdkach ;) Ucięliśmy sobie krótką pogawędkę, niestety bez przytulania i buziaków ;) Po czym musiałem zostawić moją piękniejszą połówkę na pastwę trasy i przeciwników, by walczyć o kolejne miejsca w klasyfikacji.
Rower, dzięki pomocy serwisanta z Decathlon'u, spisywał się na medal, dzięki czemu mogłem skupić się na połykaniu kilometrów i rywali.
Czas upływał, do metry coraz bliżej, sił ubywało. Rzut oka na licznik, do mety jeszcze 3 km...2...1...Ostatni, ostry podjazd. Wziąłem go z rozpędu. Doping gipiców zgromadzonych na górze dodał mi sił w nogach. Kolejni dwaj przeciwnicy za mną. Krótki slalom między drzewami i już słyszę Bogdana wyczytującego nazwiska kolejnych finiszerów. Przed skrętem na ostatni asfalt krótka potyczka 1 na 1, którą też wygrałem wyprzedzając rywala na zakręcie i ogień po prostej. Rzut oka za siebie, on daleko, nie podjął walki. Ostatni lewy przed metą, blokada widelca i sprint na stojaka do mety. KONIEC!

Za meta gratulacje od jednego z bikerów. Nie powiem, zdziwiłem się nieco, ale miło mi się zrobiło strasznie. Na trasie przeciwnicy, ale za metą wszyscy jesteśmy jedną rodziną.

Warto było dla tych emocji wstać w sobotę nieco wcześniej i wybrać się na wyścig...

Parę minut po mnie metę przejechała Izaura ;) Zrobiliśmy razem krótki rozjazd i pojechaliśmy się przebrać.
Następnie przyszła pora na przepyszny posiłek regeneracyjny, a później błogi odpoczynek i sprawdzanie wyników.
Ja pilnowałem rowerów, a Iza obczajała tablicę. Wróciła z dobrymi wieściami - ona 3-cia, a ja 6-ty (na 20 w kat.).
Super, pomyślałem. Jak na praktycznie nieprzetrenowaną zimę, jest zajebiście.

W oczekiwaniu na dekorację wrzucamy numery do tomboli, w nadziei, że coś nam się trafi.
Bogdan wyczytuje kolejne kategorie i Izka idzie cię poprężyć na pudle. Ja czekam i myślę jakby to było super kiedyś tam stanąć.
Na szęście mam fart w losowaniu i dostaję fajowe okularki przeciwsłoneczne.
- No, to start mi się zwrócił. - mówię śmiejąc się do Izy.

Po losowaniu szybko zawijamy się na pociąg powrotny, bo sił na powrót rowerami brakło. To jednak początek sezonu i forma jeszcze nie ta.

Tuż przed wjazdem w las. © siwy84


Gdzieś na trasie. © siwy84


"W pociągu" z kolegami z drużyny. Tak, tak, też jestem BSA, ale taki zakamuflowany ;) © siwy84


Czarny UJ czyli podniecenie trasą sięgnęło zenitu ;) © siwy84



Iza, mniej podniecona niż ja w tym miejscu ;) © siwy84



Jest moc :) © siwy84


Też kiedyś będę trzymał puchar zamiast nagrody z tomboli ;) © siwy84


Czas - 1:08:28
Avg HR - 177
Max HR - 200
Kcal 1094
HZ=0:00:36 - 1%
FZ=0:00:46 - 1%
PZ=1:05:55 - 96%




  • DST 49.83km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 19.04km/h
  • VMAX 40.77km/h
  • Sprzęt Rambo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wstający razem z cipkami

Poniedziałek, 26 września 2011 · dodano: 26.09.2011 | Komentarze 6

Ten dzień nie mógł się rozpocząć inaczej. Pobudka o 5.40, za oknami ciemno i to niecierpliwe szykowanie się do wyjścia...
Po ochrzczeniu Rambo w miniony weekend, musiałem przejechać się na nim do pracy. Nie mogłem też jechać całej drogi asfaltem, więc wybralem opcję terenową.
Droga do pracy, pokonywana rowerem, jeszcze nigdy nie była tak przyjemna :)
Rower frunął po nierównościach, a ja szczerząc się łapałem wszystkie muchy na zęby ;)
Po robocie mam w planach pokręcić gdzieś po Łagiewnikach, więc dojdzie jeszcze kilka kilometrów w tym wpisie.


EDIT: Mycie i zmiana łańcucha.




  • DST 39.81km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 25.41km/h
  • VMAX 43.05km/h
  • Podjazdy 5m
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kórnik

Środa, 7 września 2011 · dodano: 07.09.2011 | Komentarze 3

Do pracki czyli codzienny standard.

Rano:
Czas - 0:45:25
Avg HR - 130
Max HR - 155
Kcal 443
HZ=0:37:17 - 82%
FZ=0:08:06 - 18%
PZ=0:00:00 - 0%




  • DST 41.98km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 24.94km/h
  • VMAX 41.88km/h
  • Podjazdy 5m
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

I've seen this road ahead a thousand times... (Kornik)

Wtorek, 6 września 2011 · dodano: 06.09.2011 | Komentarze 0

Proceed - Treading Water

No może nie tysiąc razy, ale już ladnych kilkadziesiąt na pewno...

Rano:
Czas - 0:44:05
Avg HR - 136
Max HR - 163
Kcal 461
HZ=0:23:33 - 53%
FZ=0:18:20 - 42%
PZ=0:00:38 - 1%

Popołudnie:
Czas - 0:58:44
Avg HR - 123
Max HR - 152
Kcal 518
HZ=0:50:48 - 86%
FZ=0:03:24 - 6%
PZ=0:00:00 - 0%

Powrót nieco inną drogą niż zwykle. Całkiem przyjemna, bo z 5 km jedzie się przez las, ale dłuższa o około 2,5 km. Teraz, kiedy zaczyna się psuć pogoda, wątpię żebym zaczął nią jeździć. Może jak będzie jakiś słoneczny dzionek to i owszem. Wtedy można się nawet zapuścić gdzieś w lasek za Swędowem, bo całkiem zacny był :)




  • DST 40.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 25.00km/h
  • VMAX 56.35km/h
  • Podjazdy 5m
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kornikowo

Poniedziałek, 5 września 2011 · dodano: 06.09.2011 | Komentarze 0

Rano:
Czas - 0:50:55
Avg HR - 122
Max HR - 154
Kcal 441
HZ=0:42:47 - 84%
FZ=0:02:56 - 6%
PZ=0:00:00 - 0%

Popołudnie:
Czas - 0:35:53
Avg HR - 139
Max HR - 170
Kcal 390
HZ=0:21:22 - 60%
FZ=0:12:45 - 36%
PZ=0:01:46 - 5%




  • DST 39.54km
  • Czas 01:48
  • VAVG 21.97km/h
  • VMAX 70.44km/h
  • Sprzęt Specu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dom-Dworzec-Iza-Dworzec-Dom

Sobota, 3 września 2011 · dodano: 05.09.2011 | Komentarze 3

W odwiedziny do Izy.

Dom - Łódź Fabryczna:
Czas - 0:35:26
Avg HR - 143
Max HR - 185
Kcal 402
HZ=0:17:16 - 49%
FZ=0:12:58 - 37%
PZ=0:05:12 - 15%




  • DST 40.48km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 24.53km/h
  • VMAX 46.07km/h
  • Podjazdy 5m
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kornik

Piątek, 2 września 2011 · dodano: 02.09.2011 | Komentarze 3

Rano było ciężko. Chyba nóżki nie zdążyły odpocząć po wczorajszym, porannym sprincie i były ciężkie jak z ołowiu.
Powrót już mam wrażenie szedł mi lepiej.

Rano:
Czas - 0:48:20
Avg HR - 135
Max HR - 157
Kcal 502
HZ=0:35:20 - 73%
FZ=0:12:42 - 26%
PZ=0:00:00 - 0%

Popołudnie:
Czas - 0:48:29
Avg HR - 142
Max HR - ---
Kcal 544
HZ=0:21:30 - 44%
FZ=0:20:34 - 42%
PZ=0:03:34 - 7%