Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi siwy-zgr z miasteczka Zgierz (Staffa). Mam przejechane 29627.04 kilometrów w tym 5364.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy siwy-zgr.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 24.50km
  • Teren 23.00km
  • Czas 01:08
  • VAVG 21.62km/h
  • VMAX 45.79km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 200 ( 99%)
  • HRavg 177 ( 88%)
  • Kalorie 1094kcal
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poland Bike - Legionowo

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 12

Tegoroczny cykl Poland Bike rozpoczął się od maratonu w Legionowie.
Na starcie pojawiło się wielu kolarzy ze wszystkich grup wiekowych. Jedni przyjechali nastawieni na poważne ściganie, inni na zmierzenie się ze swoimi słabościami, a jeszcze inni, by po prostu spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu w pięknych okolicznościach przyrody, a tych nie brakowało.
Przed startem drobne problemy techniczne z moim rowerem uniemożliwiły mi poprawną rozgrzewkę. Gdy zająłem miejsce w swoim, ostatnim niestety, sektorze porozciągałem się tylko nieco. Liczyłem na to, że choć to mi nieco pomoże w zmaganiach z rywalami i trasą.
Start się chwilę opóźnił. Czas w oczekiwaniu na strzał startera wypełniały rozmowy o sprzęcie z innymi bikerami.
W końcu nadeszła ta chwila...3...2...1 i START!
Ruszyliśmy dużą grupą. Najpierw było trochę ciasno, ale z każdym metrem co lepsi wyrywali do przodu, z tyłu zostawiając maruderów.
Udało mi się wyrwać z jakąś grupką, ale szybko ją zgubiłem, bo jechała ciut za wolno. Wiedziałem, że trasa niedługo skręci w las i chciałem przed tym wywalczyć sobie jak najlepszą pozycję.
Złapałem koło jakiegoś wycinaka i przed dłuższą chwilę razem pruliśmy do przodu, by zyskać przewagę.
Po zakręcie w prawo dojrzałem miejsce, gdzie inni już wjeżdżali na leśną drogę. Przyspieszyłem nieco i minąłem jeszcze kilku kolarzy. Skręt w lewo i las. Tak już pozostało praktycznie do końca wyścigu. Plus dla organizatora za genialne poprowadzenie trasy. Praktycznie nie było asfaltów, chyba, że były przecinane w poprzek. Co najwyżej krótkie odcinki szuterków.
W lesie złapałem swoje tempo i wyprzedzałem jadących wolniej ode mnie. Moim celem był krótszy dystans, więc wiedziałem, że praktycznie nie mogę sobie pozwolić na przestoje. Sił na ostrą jazdę musiało starczyć aż do mety.
Na początku jechaliśmy szerszymi duktami, więc z wyprzedzaniem nie było problemu. Jednak po jakimś czasie trasa odbiła na leśne singletracki i tu zaczęły się przysłowiowe schody. Musiałem, nie tylko ja, wyprzedać jadąc nieco poza trasą, czasami na zakrętach. Niestety wyścig po starcie z ostatniego sektora, to ciągła walka o jedno "oczko wyżej". Czasami bardzo ciężka walka.
W miarę upływu kilometrów nieco słabłem. Odpoczywałem wtedy jadąc na czyimś kole po kolejnym, malowniczym singlu. W głowie utkwiła mi ścieżka wiodąca przez brzozowy zagajnik. Coś pięknego. Dał mi się też we znaki brak mocowania na koszyk z bidonem w mojej wyścigowej maszynie ;) Zapas wody wiozłem na plecach, w butelce włożonej do "nerki". O ile wyjmowanie nie sprawiało większych problemów, o tyle chowanie jej do wąskiej kieszonki, wymagało już nieco więcej gimnastykowania się. Dlatego operacja "tankowania" mogła być przeprowadzana tylko na łatwiejszych odcinkach wyścigu. Na zmęczenie zadziwiająco skuteczne okazywały się żele energetyczne, które dostałem od Izy. Jeden wchłonąłem na 11 km, a drugi w okolicach 16 km. Naprawdę dały mi kopa energii i siłę do dalszej walki, kiedy miałem już dość podjazdów i nie chciałem zobaczyć kolejnego na swojej drodze.
Po drodze minąłem też jedną z celebrytek biorących udział w tym wyścigu, którą była Joanna Jabłczyńska. Wymieniliśmy pozdrowienia po czym pomknąłem przed siebie. Nieco za wolno jechała ;)
Później dogoniłem Izę, która użerała się podobnie jak ja wcześniej, z maruderami, blokującymi na byle podjazdkach ;) Ucięliśmy sobie krótką pogawędkę, niestety bez przytulania i buziaków ;) Po czym musiałem zostawić moją piękniejszą połówkę na pastwę trasy i przeciwników, by walczyć o kolejne miejsca w klasyfikacji.
Rower, dzięki pomocy serwisanta z Decathlon'u, spisywał się na medal, dzięki czemu mogłem skupić się na połykaniu kilometrów i rywali.
Czas upływał, do metry coraz bliżej, sił ubywało. Rzut oka na licznik, do mety jeszcze 3 km...2...1...Ostatni, ostry podjazd. Wziąłem go z rozpędu. Doping gipiców zgromadzonych na górze dodał mi sił w nogach. Kolejni dwaj przeciwnicy za mną. Krótki slalom między drzewami i już słyszę Bogdana wyczytującego nazwiska kolejnych finiszerów. Przed skrętem na ostatni asfalt krótka potyczka 1 na 1, którą też wygrałem wyprzedzając rywala na zakręcie i ogień po prostej. Rzut oka za siebie, on daleko, nie podjął walki. Ostatni lewy przed metą, blokada widelca i sprint na stojaka do mety. KONIEC!

Za meta gratulacje od jednego z bikerów. Nie powiem, zdziwiłem się nieco, ale miło mi się zrobiło strasznie. Na trasie przeciwnicy, ale za metą wszyscy jesteśmy jedną rodziną.

Warto było dla tych emocji wstać w sobotę nieco wcześniej i wybrać się na wyścig...

Parę minut po mnie metę przejechała Izaura ;) Zrobiliśmy razem krótki rozjazd i pojechaliśmy się przebrać.
Następnie przyszła pora na przepyszny posiłek regeneracyjny, a później błogi odpoczynek i sprawdzanie wyników.
Ja pilnowałem rowerów, a Iza obczajała tablicę. Wróciła z dobrymi wieściami - ona 3-cia, a ja 6-ty (na 20 w kat.).
Super, pomyślałem. Jak na praktycznie nieprzetrenowaną zimę, jest zajebiście.

W oczekiwaniu na dekorację wrzucamy numery do tomboli, w nadziei, że coś nam się trafi.
Bogdan wyczytuje kolejne kategorie i Izka idzie cię poprężyć na pudle. Ja czekam i myślę jakby to było super kiedyś tam stanąć.
Na szęście mam fart w losowaniu i dostaję fajowe okularki przeciwsłoneczne.
- No, to start mi się zwrócił. - mówię śmiejąc się do Izy.

Po losowaniu szybko zawijamy się na pociąg powrotny, bo sił na powrót rowerami brakło. To jednak początek sezonu i forma jeszcze nie ta.

Tuż przed wjazdem w las. © siwy84


Gdzieś na trasie. © siwy84


"W pociągu" z kolegami z drużyny. Tak, tak, też jestem BSA, ale taki zakamuflowany ;) © siwy84


Czarny UJ czyli podniecenie trasą sięgnęło zenitu ;) © siwy84



Iza, mniej podniecona niż ja w tym miejscu ;) © siwy84



Jest moc :) © siwy84


Też kiedyś będę trzymał puchar zamiast nagrody z tomboli ;) © siwy84


Czas - 1:08:28
Avg HR - 177
Max HR - 200
Kcal 1094
HZ=0:00:36 - 1%
FZ=0:00:46 - 1%
PZ=1:05:55 - 96%





Komentarze
izka
| 10:18 czwartek, 5 kwietnia 2012 | linkuj Kinga: po prostu rzadko tu zaglądasz :)
Siwy : A z tobą później się policzę :)
siwy-zgr
| 08:40 czwartek, 5 kwietnia 2012 | linkuj Strój jak strój, kobita jak kobita... ;) :P
karotti
| 06:42 czwartek, 5 kwietnia 2012 | linkuj Miałam na myśli raczej zmianę stroju i Kobietę przy boku :)
siwy-zgr
| 14:05 środa, 4 kwietnia 2012 | linkuj Karotka, dlaczego spore? Pociąg go ścigania gdzieś tam we mnie drzemał i teraz się obudził ;) Chyba tylko dlatego, że udało mi się złożyć maszynę, której nie będzie mi żal styrać na maratonie.
W tym roku, z różnych względów, raczej tylko Poland Bike.
karotti
| 13:58 środa, 4 kwietnia 2012 | linkuj nono, widzę, że spore zmiany nastąpiły u Ciebie :) Będziesz startował tylko w Poland Bike''u czy w jakimś innym cyklu też??
Pixon
| 09:06 sobota, 31 marca 2012 | linkuj wow, siwy w laikrze :D
Gratuluję pierwszego startu ;]
siwy-zgr
| 14:11 wtorek, 27 marca 2012 | linkuj (another hard day at work ;) )
siwy-zgr
| 14:10 wtorek, 27 marca 2012 | linkuj Hehehe :)
siwy-zgr
| 13:51 wtorek, 27 marca 2012 | linkuj Baardzo smieszne :)

Wiem, że dziewczyny lepiej wyglądają, ale uważam, że nie jest tak źle. Dobrze, że strój jest bardzo wygodny.

Dzięki za gratulacje :)
marysia
| 22:37 niedziela, 25 marca 2012 | linkuj Izie jakoś bardziej w obcisłym do twarzy niż tobie :) Taki jesteś biedny chłoptaś w tych geterkach :P Szczególnie z kontrastem z tym buldogiem na drugim zdjęciu :P (mam nadzieję, że tego nie czyta :)).

No ale przede wszystkim gratuluję, naprawdę oboje pocisnęliście!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!