Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi siwy-zgr z miasteczka Zgierz (Staffa). Mam przejechane 29627.04 kilometrów w tym 5364.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 5527 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy siwy-zgr.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2009

Dystans całkowity:856.60 km (w terenie 234.10 km; 27.33%)
Czas w ruchu:28:12
Średnia prędkość:14.11 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:38.94 km i 4h 01m
Więcej statystyk
  • DST 5.60km
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazd z domu na maraton.

Niedziela, 31 maja 2009 · dodano: 06.06.2009 | Komentarze 0




  • DST 61.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 02:56
  • VAVG 20.80km/h
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazovia MTB Maraton Warszawa

Niedziela, 31 maja 2009 · dodano: 31.05.2009 | Komentarze 5

Nie mogłem spać pół nocy. Budziłem się co godzinę i nie mogłem zdzierżyć, że jeszcze tyle czasu do 8.30, o której to godzinie mieliśmy z Kingą wstać i zacząć się szykować. Jak się później okazało było to zdecydowanie za późno... ;)
W końcu nadeszła godzina zero. W 2 pokojach odezwały się dwa telefony, niemal jednocześnie dając znak do zerwania się z łóżek.
Poranne powitanie, herbatka, pierwsza wymiana zdań. Zaczynamy się powoli szykować.
Trochę za wolno. Zostawiliśmy postawieni w stan alarmu po telefonie jakiegoś kolegi Kingi, który oznajmił, że już od 10.15 zaczyna się ustawianie w sektorach...Kinga zaczęła robić jajecznicę, a ja musiałem jeszcze zmienić dętkę w rowerze siostry - wszystko na biegu. Nawet jedliśmy na stojąco :)
Później miałem jeszcze dylemat jak spakować wszystkie potrzebne mi rzeczy, ale jakoś dałem radę.
Wskoczyliśmy z maszynami do windy i szybko w dół. Od razu po wyjściu z bloku narzuciłem szybkie tempo. Miałem dodatkowy powód by się spieszyć - internetowa rezerwacja maratonu nie zadziałała i musiałem zanieść dowód wpłaty osobiście do biura zawodów. Na szczęście zdążyliśmy i obyło się bez problemów. Kindze udało się nawet wejść do swojego sektora. Ja nie miałem problemów z wejściem do dziesiątego ;)
3...2...1...0...i Start!
Powoli przesuwaliśmy się do przodu, aż w końcu nadeszła kolej na start najbardziej licznego i elitarnego spośród wszystkich sektorów - dziesiątego! :D
Poszliiiiiiiiiii!!!! :)
Wystartowałem ostro. Chciałem od razu na początku wyminąć wszystkich dużo gorszych od siebie żeby później na trasie mieć spokój. Wiedziałem, że w kampinosie będzie dużo single tracków i wyprzedzanie będzie utrudnione.
Na asfalcie zaraz za startem grzałem koło 45 km/h zupełnie nie czując tej prędkości. Chyba poranne nerwy i adrenalina zrobiły swoje :)
Wyprzedzałem wszystkich równo, jak leciało :) Nie wiem czy wtedy ktoś mnie wyprzedził, chyba nie, a jeśli nawet to najwyżej kilka osób.
Póki był asfalt starałem się nie zwalniać i wypracować sobie jak najlepszą pozycję przed wjazdem do lasu w Lipkowie.
Z powodu wcześniejszych deszczy na polach przed lasem było trochę błota, ale stawka się trochę rozstrzeliła i można było spokojnie wymijać co gorsze kałuże.
Wjazd do lasu przez strumyczek miałem obcykany - przejechałem po kamieniach z lewej, uniknąłem w ten sposób zamoczenia przerzutki już na początku maratonu ;)
Później w sumie dużo się nie działo. Nie licząc zatoru na 9-10 km przy ogrodzeniu. Był to czas na nawiązanie kilku znajomości :)
Jak już wszystko ruszyło znowu zacząłem wyprzedzać. Grzałem ile natura dała :)
Było stosunkowo łatwo. Trasa prosta, bez oszałamiających podjazdów, momentami tylko jakiś większy piasek... Do czasu...
Mniej więcej po przejechaniu 2/3 trasy zaczął kropić deszczyk, jeszcze wtedy deszczyk... Podziałał orzeźwiająco na lekko zmęczone już ciało :) Następnie zaczęło padać mocniej, a do opadu doszły grzmoty i błyskawice.
Drogi, nawet te ubite, zaczęły zamieniać się w ślizgawki - trzeba było uważać żeby gdzieś nie wyglebić. Po pewnym czasie jazdy w takich warunkach coś zaczęło się dziać z tylną przerzutką, zaczęła wciągać łańcuch. Co kilkadziesiąt obrotów do przodu musiałem zrobić ćwierć obrotu w tył żeby odblokować zaklinowany łańcuch. Bałem się, że zaklinuje się w momencie jak będę gdzieś dociskał mocniej i go zerwę albo zmielę przerzutkę, ale...na strachu poprzestałem. Nawet nie mogłem oderwać wzroku od drogi żeby spojrzeć na nią i zobaczyć co się dzieje. Postanowiłem nie zatrzymywać się i zaryzykować. Zbyt dużo miałem do stracenia... :)
Zaczęły się skurcze. Nie moglem dokręcać na stojąco bo mięśnie łydek i ud odmawiały wtedy posłuszeństwa. Bałem się wtedy, że nie dam rady dojechać do mety. Wiedziałem już, że pojechałem za ostro i konsekwencje tego mogą być niezbyt miłe.
Jakoś dawałem radę. W zasadzie dobrze, że zrobiło się błoto. Nie można było jechać tak szybko, więc troszkę odpocząłem. Najgorsze były zaparowane i zabłocone okulary. Świata przez nie nie było widać. Jechałem jak przez mgłę widząc tylko ogólny zarys trasy i gościa parę metrów przede mną - śmieszne, ale trochę niebezpieczne.
A później nadeszło coś czego w najgorszych koszmarach sobie nie wyobrażałem...Około pięciuset metrowy odcinek błota głębokiego po kostki...To była katorga. Koła obklejały się tą mazią blokując się o koronę amortyzatora i łączenie tylnych widełek. Nie miałem już siły go pchać. Wtedy miałem straszny kryzys... Zatrzymałem się na chwilę, resztką sił podrzuciłem rower do góry i otrząsnąłem go z błota uderzając tylnym kołem o ziemię. Trochę pomogło. Oparłem go o drzewo, wyciągnąłem bidon i wypiłem chyba połowę. To mnie troszkę postawiło na nogi. Złapałem maszynę i poszedłem dalej...
Później było już na tyle dobrze, że można było wsiąść na rower i "normalnie" jechać. Chyba już wtedy nie miałem klocków hamulcowych i hamowałem samymi blachami :) ale hamowałem więc nawet się tym nie przejąłem specjalnie.
Za kilka km pokonałem ostatni skręt w prawo wyjeżdżając na prostą przed metą...Zebrałem się w sobie, zmieniłem przełożenie i zdecydowałem się powalczyć o kilka ostatnich sekund. Przejechałem w fontannie wody tryskającej spod kół.
Jak się później okazało pan Zbyszek Kowalki zrobił mi genialne zdjęcie w chwilę po przejechaniu mety, z którego strasznie się cieszę - świetna pamiątka niezapomnianych przeżyć...




  • DST 18.00km
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazd z bagażami na uczelnie.

Sobota, 30 maja 2009 · dodano: 06.06.2009 | Komentarze 0




  • DST 26.00km
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Łodzi po kurtałkę przeciwdeszczową na rower/maraton :)

Piątek, 29 maja 2009 · dodano: 29.05.2009 | Komentarze 4

Ponieważ na weekend zapowiadają deszcze w praktycznie całej Polsce, postanowiłem zakupić sobie kurteczkę przeciwdeszczową co bym nie zmókł stojąc na podium mazovii w warszawie ;)
Wypatrzyłem na allegro całkiem interesującą kurtałę w sklepie, który swoją siedzibę ma w Łodzi i pojechałem obejrzeć to cacko. Sklepik malutki, ale asortyment całkiem spory. Kurteczka miło zaskoczyła mnie wyglądem i jakością wykonania. Od razu po zakupie przeprowadziłem test w terenie :)
Powrót do domu był bardzo miły i od środka suchy. Kurteczka naprawdę nie przepuszczała wody i zapewniała całkiem znośną w tym przedziale cenowo-jakościowym oddychalność. Jak za taką cenę jestem zadowolony zarówno z wyglądu jak i z wykonania i właściwości.
Po drodze wstąpiłem do babci na herbatę i ciacho oraz podrzucić małe zakupy.
Później jeszcze do 2 rowerowych w poszukiwaniu tanich i dobrych błotników.
Póki co zakup błotników odłożyłem na później. Muszę się z tym przespać ;)




  • DST 25.50km
  • Teren 21.50km
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kręcenie po lesie.

Środa, 27 maja 2009 · dodano: 27.05.2009 | Komentarze 2

Nie mogłem już wysiedzieć w domu więc wziąłem rower na spacer. Przy okazji przetestowałem nowe, długie spodnie rowerowe.
Najpierw do grotnik znaną, ale nie koniecznie lubianą trasą przez wieś. Za wsią w lewo i...miało być standardowo, ale odbiłem w las. Dzięki temu znalazłem bardzo ciekawą traskę prowadzącą wzdłuż ogrodzenia szkółki leśnej - wąska ścieżka opadająca w dół, na której końcu trzeba przejechać przez malutki strumyczek, a później przez wąski mostek - świetna sprawa i przednia zabawa :)
W ogóle dzisiaj starałem się jeździć ścieżkami, po których wcześniej nie jeździłem obierając znany mi tylko kierunek. Dzięki temu znalazłem jeszcze kilka ciekawych odcinków w lesie, który myślałem, że już dobrze znam.
Dojechałem do grotnik i odbiłem w prawo na Ozorków.
Kawałeczek pojechałem asfaltem i zatrzymałem się na mostku nad autostradą co by popatrzeć sobie na zachód słońca i pędzące w oddali po nitce drogi samochody. Chwila zadumy przy pewnej fajnej piosence i dalej w drogę...
Kiedy wracałem, jadąc przez las dość blisko autostrady wystraszyłem jakieś dwie idące panie - cichy i czarny jak ninja ;)
Dalej nie wiem za bardzo jak jechałem - nie było oznaczeń szlaków. Wyjechałem przy strumieniu/rzeczce, który pokrzyżował mi plany kiedy jeździłem tu zimą. Wzdłuż strumyczka wiedzie świetny momentami techniczny singielek, który tym razem urozmaicony był pniami powalonych drzew.
Wyjechałem przy ośrodku wypoczynkowym Linda i stamtąd skierowałem się już do domu po drodze zahaczając odkrytą na początku wycieczki ścieżkę. Tym razem czekała mnie mała wspinaczka pod górkę poprzedzona przejazdem przez mostek, na którym lekko uślizgnęło mi się mokre koło, oraz strumyczek.
Podsumowując - było świetnie chociaż stosunkowo krótko.




  • DST 41.60km
  • Teren 6.00km
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

W poszukiwaniu łaciatego prezentu :)

Wtorek, 26 maja 2009 · dodano: 27.05.2009 | Komentarze 0

Ja musiałem kupić prezent, a Kinga chciała pojeździć. Połączyliśmy Nasze siły i upiekliśmy dwie pieczenie na jednym ogniu, złapaliśmy dwie sroki za ogony itd. ;)
Szersza i barwniejsza relacja znajduje się >TU<.




  • DST 19.50km
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót z Warszawy.

Poniedziałek, 25 maja 2009 · dodano: 27.05.2009 | Komentarze 0

Z domku w Wa-wie na dworzec. Z dworca w Łodzi do domku w Zgierzu :)
Po drodze podrzuciłem nadzieję do dynamo żeby mieli chłopaki na czym koło zapleść :)




  • DST 33.80km
  • Teren 33.80km
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kampinos z siostrą i szwagrem, pętla giga.

Niedziela, 24 maja 2009 · dodano: 27.05.2009 | Komentarze 0

Objazd części pętli giga z siostrą i szwagrem.

Nasza wspaniała 6 :) © siwy84

Ja i unibike jr. ;) © siwy84

Bo z siebie też trzeba umieć się śmiać :) © siwy84

Wspaniała szóstka :) © siwy84




  • DST 21.50km
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po mieście stołecznym w poszukiwaniu haka do Autorka.

Piątek, 22 maja 2009 · dodano: 27.05.2009 | Komentarze 0

Niestety hak przerzutki autorka "się pogiął" :) więc byłem zmuszony zakupić całkiem nowy, odlotowy haczyk.
Telefonicznie namierzyłem sklep, a następnie udałem się do niego w celu zanabycia haka ;)




  • DST 29.80km
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po mieście stołecznym do mojej firmy.

Czwartek, 21 maja 2009 · dodano: 27.05.2009 | Komentarze 0

"Zwiedzanie" stolicy przy okazji załatwiania spraw w firmie. Zobaczyłem parę ciekawych miejsc, odwiedziłem miejsca już znane i lubiane - miło spędziłem czas na rowerku :)