Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi siwy-zgr z miasteczka Zgierz (Staffa). Mam przejechane 29627.04 kilometrów w tym 5364.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 5527 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy siwy-zgr.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Jazda w towarzystwie

Dystans całkowity:11944.14 km (w terenie 3453.68 km; 28.92%)
Czas w ruchu:658:19
Średnia prędkość:17.57 km/h
Maksymalna prędkość:70.46 km/h
Suma podjazdów:3247 m
Maks. tętno maksymalne:205 (100 %)
Maks. tętno średnie:175 (85 %)
Suma kalorii:18040 kcal
Liczba aktywności:258
Średnio na aktywność:46.48 km i 2h 36m
Więcej statystyk
  • DST 20.40km
  • Czas 01:20
  • VAVG 15.30km/h
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy - na Kępę Potocką - do domu.

Poniedziałek, 30 sierpnia 2010 · dodano: 31.08.2010 | Komentarze 0

Jak w temacie z tym, że od pracy przez kępę aż po dom towarzyszyła mi pewna bikerka ;)




  • DST 27.63km
  • Teren 16.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 18.02km/h
  • VMAX 38.37km/h
  • Sprzęt Specu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lasek bemowski i rezerwat Łosiowe Błota

Niedziela, 29 sierpnia 2010 · dodano: 29.08.2010 | Komentarze 0

Z Izą postanowiliśmy, pomimo średniej pogody, nabić kilka kilometrów na rowerach. Za cel obraliśmy sobie Lasek bemowski i przyległości - Klaudyn, obszar WAT'u i inne.




  • DST 57.66km
  • Czas 04:21
  • VAVG 13.26km/h
  • VMAX 63.42km/h
  • Sprzęt Specu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warszawska Masa Krytyczna

Piątek, 27 sierpnia 2010 · dodano: 29.08.2010 | Komentarze 0

Pierwszy raz w życiu na masie ;) Było całkiem przyjemnie, ale to chyba tylko za sprawą towarzystwa, które miałem przez całą drogę, a nie masy samej w sobie ;)
Po masie dużą ekipą na piwko, nad Wisłę, a później na drugie piwko z sąsiadką Anią.

Masa, masa i po masie...




Innych fotek jak na razie nie mam.




  • DST 20.00km
  • Czas 01:08
  • VAVG 17.65km/h
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Little things aka Do pracy i z pracy.

Czwartek, 26 sierpnia 2010 · dodano: 26.08.2010 | Komentarze 1

Rano musiałem znowu przeciskać się między samochodami, ale za to po pracy już totalny luzik i relax w miłym towarzystwie :)

A jako podsumowanie piosenka, która chodziła dzisiaj za mną caaaały dzień :)


PS.No prawie cały ;)




  • DST 13.50km
  • Czas 00:45
  • VAVG 18.00km/h
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy -> Górka Moczydło -> Dom

Wtorek, 24 sierpnia 2010 · dodano: 24.08.2010 | Komentarze 0

Rano spokojnie doturlałem się do pracy. O mały włos nie odwaliłbym numer... Zapiąłem rower za koło i ramę, ale nie za stojak ;) Coś mnie jednak tknęło i po przejściu kilku kroków wróciłem sprawdzić bezpieczeństwo roweru, a raczej jego brak :)
Z pracy odebrała mnie Iza i razem pojechaliśmy na górkę w parku Moczydło. Chcieliśmy wykorzystać dobrą pogodę, Iza na czytanie książki, a ja na pracę.




  • DST 107.37km
  • Teren 12.00km
  • Czas 05:36
  • VAVG 19.17km/h
  • VMAX 70.46km/h
  • Sprzęt Specu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przepraszam czy biegła tędy świnia?

Sobota, 21 sierpnia 2010 · dodano: 21.08.2010 | Komentarze 8

Opis później, bo lekko zmęczony jestem.

EDIT:
Zaczęło się od wyprawy do Łodzi w celu przymierzenia ochraniaczy, które chcę zakupić przed wyjazdem na urlop. Umówiliśmy się, więc pod sklepem punkt 11 żeby zaraz po rewii mody wyruszyć w zaplanowaną trasę - do Łęczycy na XII międzynarodowy turniej rycerski.

Jeż ze Zgierza wita gości :) © siwy84

Najpierw wróciliśmy jednak do mnie do domu po jakąś mapę, bo zapomniałem jej zabrać wcześniej. Skoro byliśmy już tak blisko Grotnik, to postanowiliśmy ominąć nieco krajową jedynkę i objechać pewien jej fragment w pięknych okolicznościach przyrody, co niekoniecznie spodobało się Natalii ;)
Zabrałem ją na 2 moje ulubione ścieżki, ale chyba nie do końca przypadły jej do gustu. Widać, że nie przywykła jeszcze do jazdy w terenie, która nie jest taka łatwa i prosta, co jazda po asfalcie... To ciężki kawałek chleba tylko dla prawdziwych twardzieli ;)
Z lasu wyskoczyliśmy na ul. Grotnicką i nią pomknęliśmy, przecinając po drodze autostradę A2, do Ozorkowa. Przez rzeczony Ozorkiew przemknęliśmy niczym burza i z powodu małego opóźnienia skierowaliśmy się bezpośrednio na Łęczycę. Zrobiliśmy tylko jeden postój na zapytanie się "mapowej wyroczni" jak dalej mamy jechać.
Natalia podczas odpoczynku. © siwy84

Ja na zacienionym postoju © siwy84

W samej Łęczycy już z daleka było widać dzikie tłumy kręcące się pod zamkiem. Zakupiliśmy bilety w kasie, którą mijaliśmy po drodze i udaliśmy się na dziedziniec zorientować się w tym całym zamieszaniu.
Trafiliśmy akurat na turniej łuczniczy.
Łucznicy mierzą do celu © siwy84

Turniej łuczniczy © siwy84

Pole zmagań łuczników oraz ich widownia. © siwy84

W konkursie brała udział też kobieta. Nie dość, że dość ładna, to jeszcze naprawdę dobrze strzelała ;)
Jedyna łuczniczka w turnieju. © siwy84

Po zakończeniu turnieju poszliśmy pokręcić się po kilku rozstawionych stoiskach. Był między innymi kowal...
Kowal przy pracy. © siwy84

...pani z drewnianymi kuflami, ozdobami oraz drewnianymi "grami", a także pan z mieczami rycerskimi...
Błędny rycerz ;) © siwy84

Później usiedliśmy sobie w cieniu i delektowaliśmy się zimnym piwkiem. Ja Kasztelanem - tak pod ten turniej ;), a Natalia Rześkim.
Skończyliśmy pić i poszliśmy na turniej rycerski rozgrywany na koniach, czyli z naszego punktu widzenia najciekawsza część widowiska.
Rycerze na swych rumakach. © siwy84

Później wstawię tu filmik z turnieju, który nakręciliśmy :)
Po skończonym turnieju stwierdziliśmy, że popatrzymy co jeszcze się dzieje w okolicy.
Tu byliśmy :) © siwy84

Na starówce zjedliśmy pizze i wyruszyliśmy powolnym tempem w drogę powrotną po drodze zahaczając jeszcze o zalew miejski w Łęczycy, co by pizza mogła się dobrze ułożyć w żołądku ;)
Z nad zalewu obraliśmy kierunek na Parzęczew, później Chociszew, a ostatecznie na Grotniki i Zgierz.
Autostrada pod Grotnikami © siwy84

Właśnie pod Grotnikami natknęliśmy się na wioskę Indian i to nawet zamieszkałą ;)
Brama do wioski. © siwy84

Wioska indiańska © siwy84

Kiedy staliśmy pod bramą i zbieraliśmy się do wyjazdu zza furtki wyszła pani i zadała pytanie, które wywołało szerokie uśmiechy na naszych twarzach: "Przepraszam, czy nie biegły tędy świnia?" ;)
Parsknęliśmy śmiechem i odparliśmy pani, że nie, żaden przedstawiciel Suidae tędy nie przebiegał ;)
Roześmiani i z dobrymi humorami ruszyliśmy w dalszą drogę przez Grotinki, Jedlicze, Zgierz. Odwiozłem Natalię aż do Castoramy na rondzie majora Biłyka, co by za długo sama do domu nie jechała.
Howgh! Żegnajcie blade twarze. © siwy84


-= THE END =-




  • DST 46.55km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 20.39km/h
  • VMAX 46.32km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocna jazda po warszawsku :)

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · dodano: 17.08.2010 | Komentarze 12

Opis stworzę jutro w pracy, bo dzisiaj już nie mam siły :) W 2 słowach można to streścić tak - BYŁO SUPER :)

EDIT:
Siedzę w pracy, spokój, cisza, piję ciepłą herbatkę, więc warunki idealne do stworzenia relacji z wycieczki. Zaczynajmy...

Umówiliśmy się z Izą pod ratuszem Bemowa. Okazało się, że oprócz sąsiadki Ani dołączą do nas jeszcze dwaj bikerzy - Drex oraz Chrupek.
Poczekaliśmy chwilę na spóźnialskich, a ja w tym czasie napełniłem bukłak picie, które w pośpiechu zabrałem z domu.
W końcu wszyscy w 4 ruszyliśmy w drogę. Powstańców śląskich, Globusowa, B. Chrobrego, Ryżowa, Szyszkowa... Na początku było spokojnie, bo prowadził Drex. Kiedy jednak nasz mały peleton się przetasował, na prowadzenie wysunęła się Iza i wtedy się zaczęło... Najpierw 35 km/h, później troszkę wolniej - 31 km/h ;) Jak się później okazało nasza ścigantka jechała tak szybko, bo z powodu braku licznika nie wiedziała jak szybko jedzie ;)
Wszystko szło jak po maśle do momentu wjechania na ścieżkę przy Al. Krakowskiej. Tam jakiś cholerny drut wskoczył Izie między szprychy naginając lekko jedną z nich oraz szprychówkę, a także łamiąc odblask. Na szczęście bikerce się nic nie stało i mogliśmy ruszyć w dalszą drogę.
Ta awaria zapoczątkowała małego pecha tego wieczoru, z którym zmagaliśmy się przez jakiś czas, a który skupił się na mnie ;)
Jakiś czas później rozwaliłem sobie ustnik od bukłaku. Podjechaliśmy więc na pierwszą napotkaną stację benzynową i tam zakupiłem klej żeby go skleić.










Niestety pierwsze klejenie nie przyniosło skutku i musiałem tą operację później powtarzać już z powodzeniem.











Mknęliśmy tak dalej i kolejną "wpadkę" zaliczyliśmy na skrzyżowaniu Al. Krakowskiej i Hynka. Jechaliśmy około 35 km/h, bo znowu prowadziła Iza ;) i nagle na skrzyżowaniu zaczęło się zmieniać światło. Iza, z racji tego iż jest na etapie robienia kursu na prawo jazdy, zahamowała widząc pomarańcz, co mnie wprawiło w lekkie zdziwienie, bo siedziałem jej blisko na kole. Udało mi się co prawda wyhamować z efektownym podniesieniem tyłu roweru na dość dużą wysokość, ale pod sam koniec straciłem równowagę i musiałem sobie pomóc ręką żeby nie wyłożyć się na asfalcie ;) Skończyło się na śmiechu i niczym więcej.
Później kluczyliśmy dalej ulicami, których nazw nie pamiętam, aż do momentu, w którym zdzwoniliśmy się z Anią i na punkt spotkania wybraliśmy budynek Metropolitan.
Popędziliśmy tam czym prędzej i...zaczęła się zabawa...







Kiedy cała ekipa była już w komplecie ruszyliśmy na nadwiślańskie piwko i redsa.
Po drodze, przejeżdżając koło tarasu widokowego na starówce spotkaliśmy Songo i przez kawałek drogi nam towarzyszył.
Próbował też razem ze mną udowodnić współtowarzyszom, że z roweru nie trzeba zsiadać nie tylko po to by zjechać ze schodów, ale również podjechać :D
Materiały w formie filmów poniżej :)


Na miejscu każdy zamówił coś dla siebie. Rozsiedliśmy się wygodnie z naszymi złocistymi trunkami, gadaliśmy i śmialiśmy się do rozpkuku :)









Ufo
Koło 22 musieliśmy opuścić lokal, bo pani chciała już zamykać. Wzięliśmy więc piwko na wynos i usiedliśmy na nadbrzeżnych schodkach.
Jak się okazało gdzieś po drodze zrobiłem dziurę w tylnym kole i ubyło mi sporo powietrza. Postanowiłem, że spróbuję znaleźć i załatać dziurkę. Wziąłem się więc ostro do roboty...



A inni w tym czasie pili piwo...


...wygłupiali się...

...albo zwiedzali jakieś pomosty...


Jak skończyłem dołączyłem do mojej wesołej gromadki i wtedy się zaczęło...



Ogólnonarodowa głupawka ;)





I jej śmieszny koniec ;)

Pozbieraliśmy się szybko i już nieco normalniej i bezpieczniej bawiliśmy się dalej...


W drodze powrotnej okazało się, że z tylnego koła nadal uchodzi mi powietrze. Zahaczyliśmy więc o stację benzynową i tam kompresorem wbiłem tyle żeby bezpiecznie dojechać do domu.

Dawno się tak nie uśmiałem podczas wycieczki rowerowej :) Było super. Dzięki!

-= THE END =-




  • DST 33.70km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 18.55km/h
  • VMAX 44.33km/h
  • Sprzęt Specu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na plaży Siwy się smaży i...

Niedziela, 1 sierpnia 2010 · dodano: 01.08.2010 | Komentarze 8

...o urlopie marzy ;)
Z Natalią wybraliśmy się do Arturówka. Generalnie miało być "nad wodę", a że czasu było niewiele, więc wybór nie był trudny.
Towarzyszka trochę dzisiaj marudziła, ale tylko do momentu kiedy dostała watę cukrową ;) Skleiła się troszkę, humor jej się poprawił i później było już z górki - dosłownie i w przenośni ;) A wata owa była ogromna. Poprosiłem Pana żeby zrobił wersję XXL dla 2 osób ;)
Dobrze wykorzystałem czas spędzony na słoneczku, co teraz troszkę czuję na plecach, ale tragedii nie ma. Liczę na zbrązowienie opalenizny i w efekcie wyrównanie się tej "rowerowej".

EDIT (07.08.2010): Dodaję zdjęcia z wycieczki.

Kaczucha © siwy84


Wycieczkowo-rowerowa maruda ;) © siwy84


Smak dzieciństwa :) © siwy84


PS.Tytuł podobny do tego sprzed roku, kiedy to marzyłem o fullu. Nie minął rok, a full już jest :) Można marzyć o kolejnym rowerze do floty...Hmmm...Szosa czy czołg do DH? :]




  • DST 41.76km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 19.89km/h
  • VMAX 44.76km/h
  • Sprzęt Specu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tysiak, plecak i dramatyczna końcówka...

Sobota, 31 lipca 2010 · dodano: 31.07.2010 | Komentarze 14

Wkurzyłem się, że brakło mi tych kilkuset metrów do mojego upragnionego tysiąca i postanowiłem coś z tym zrobić...
Ostatnio chodził za mną plecak z bukłakiem i korzystając z chwili spędzonej przy komputerze poszukałem sobie na allegro jakiegoś ciekawego plecaczka.
W oko wpadły mi dwa modele firmy Dakine - Nomad i Drafter. Okazało się, że można je kupić w sklepie w łodzi po bardzo atrakcyjnych cenach.
W związku z tym zgadałem się z Pixonem i razem ruszyliśmy w kierunku C.H. Manufaktura żeby obejrzeć obydwa plecaczki.
Podróż przebiegła bez większych zakłóceń. W pewnym momencie usiadł mi na kole jakiś leszcz, ale jak przycisnąłem to się biedak zasapał :P Pixon mówił, bo jechał po drugiej stronie ulicy, że koleś odpuścił po małej próbie pościgu. No cóż... :)
W "Manu" Pixon, jako użytkownik podobnego plecaka, doradzał mi co, jak, dlaczego i wspólnymi siłami wybraliśmy model Drafter

Dokładnie w tym kolorze :)
Póki co nie napiszę o nim zbyt wiele. Jakąś recenzję popełnię jak go już trochę poużywam.
W drodze powrotnej chcieliśmy odwiedzić sklepik z piwkami regionalnymi na Rzgowskiej, ale zapomniałem wypłacić kasy ze ściany płaczu, więc musieliśmy zawrócić.
Łukasz doradził, że na Radogoszczu też jest taki sklep i do niego właśnie się udaliśmy, a następnie do lasku Okręglik na spożycie złocistego trunku. Opijaliśmy udany zakup plecaka ;)
Pół litra piwa później pożegnaliśmy się i każdy ruszył w stronę swego domu.
Kiedy dojeżdżałem do domu zauważyłem, że do 40 km brakuje mi raptem 2,5 km postanowiłem, że dokręcę brakujący dystans w pobliskim lasku...Wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że jeden z zakrętów wziąłem zbyt szybko, co skończyło się malowniczą glebą...Za jednym zamachem udało mi się rozwalić lewe kolano, łokieć i bark oraz trochę przytrzeć biodro. Dawno się tak nie wyłożyłem :)
Pisząc to znieczulam się drugim piwem i z zadowoleniem muszę przyznać, że daje to spodziewany rezultat :P
-= THE END =-

PS. Donoszę z dumą, że w miesiącu lipcu roku pańskiego 2010 udało mi się przejechać więcej niż 1000 km (słownie: tysiąc kilometrów) z czego jestem bardzo dumny i zadowolony. Dla większości ludzi może to być dystans śmieszny, ale dla mnie w obecnej sytuacji życiowo-zawodowej jest to odległość niespodziewanie duża :)




  • DST 25.09km
  • Czas 01:42
  • VAVG 14.76km/h
  • VMAX 33.97km/h
  • Sprzęt Specu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Goferki

Wtorek, 20 lipca 2010 · dodano: 21.07.2010 | Komentarze 0

Po pracy na goferki do znajomych. Powrót w towarzystwie koleżanek dlatego średnia taka ślimacza ;)