Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi siwy-zgr z miasteczka Zgierz (Staffa). Mam przejechane 29627.04 kilometrów w tym 5364.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy siwy-zgr.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:1056.31 km (w terenie 159.95 km; 15.14%)
Czas w ruchu:55:28
Średnia prędkość:19.04 km/h
Maksymalna prędkość:68.49 km/h
Liczba aktywności:43
Średnio na aktywność:24.57 km i 1h 17m
Więcej statystyk
  • DST 14.80km
  • Czas 00:50
  • VAVG 17.76km/h
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy, na pola mokotowskie i do domu.

Czwartek, 22 lipca 2010 · dodano: 22.07.2010 | Komentarze 0

:D




  • DST 9.90km
  • Czas 00:26
  • VAVG 22.85km/h
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z pracy.

Środa, 21 lipca 2010 · dodano: 21.07.2010 | Komentarze 0


.




  • DST 25.09km
  • Czas 01:42
  • VAVG 14.76km/h
  • VMAX 33.97km/h
  • Sprzęt Specu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Goferki

Wtorek, 20 lipca 2010 · dodano: 21.07.2010 | Komentarze 0

Po pracy na goferki do znajomych. Powrót w towarzystwie koleżanek dlatego średnia taka ślimacza ;)




  • DST 9.90km
  • Czas 00:25
  • VAVG 23.76km/h
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z pracy.

Wtorek, 20 lipca 2010 · dodano: 21.07.2010 | Komentarze 0

Polecam :)

.




  • DST 36.82km
  • Czas 02:24
  • VAVG 15.34km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Sprzęt Specu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pozytywne strony braku komputera :)

Poniedziałek, 19 lipca 2010 · dodano: 20.07.2010 | Komentarze 0

Wieczorową porą zabrałem Speca na spacer po Warszawie...
W światłach latarni i szumie pędzących po ulicach samochodów przemierzaliśmy ulice w poszukiwaniu lekarstwa na nudę.
Łaknienie towarzystwa zagnało nas na Pola Mokotowskie, gdzie spotkałem się ze zroweryzowaną znajomą. Razem ruszyliśmy nad Wisłę.
Przemykając cicho i powoli pomiędzy budynkami, nadrabialiśmy zaległości w naszej znajomości, które pojawiły się po 2 tygodniach braku większego kontaktu.
Wisła przywitała nas przyjemnym chłodem i pluskiem rozbijającej się o brzegi wody.
Za każdym razem kiedy tam jestem żałuję, że ulica jest tak blisko, bo po chwili odgłosy warczących aut stają się nieco nieznośne i przeszkadzają w spokojnej kontemplacji miłego dla oka widoku oświetlonych na kolorowo mostów...
A tu coś do posłuchania. Miłego...

.




  • DST 17.89km
  • Czas 00:51
  • VAVG 21.05km/h
  • VMAX 45.66km/h
  • Sprzęt Specu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dom#1 -> PKP Łódź Fabr. -> PKP Wawa. Zach. -> Dom#2

Poniedziałek, 19 lipca 2010 · dodano: 19.07.2010 | Komentarze 0

Na razie tylko droga na dworzec.




  • DST 101.10km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 20.92km/h
  • VMAX 45.21km/h
  • Sprzęt Specu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Czarnocina przez...Paryż ;)

Niedziela, 18 lipca 2010 · dodano: 19.07.2010 | Komentarze 3

Umówiliśmy się już tydzień temu z Natalią na wycieczkę nad jezioro do Czarnocina.
Co prawda pogoda miała być lepsza, taka pozwalająca na wyrównanie "rowerowej opalenizny", ale nie była taka zła. Przynajmniej na dojeździe nie gorąc nie wycisnął z nas 7-dmych potów ;)
W każdym razie...umówiliśmy się na 10 na rondzie Lotników Lwowskich. Niestety rano miałem pewne problemy z rowerem, w związku z czym dałem znać, że się spóźnię.
Natalia przyjęła to, mam wrażenie, z ulgą, bo podobno jeszcze była "w proszku".
Chwilę przed 11 staliśmy już oboje na rondzie i uzgadnialiśmy szczegóły trasy. Wymyśliliśmy coś takiego: Rondo Lotników Lwowskich - Stróża - Wola Rakowa - Dalków - Czarnocin.
Jazda przebiegała w miłej atmosferze i bez problemów. Po drodze chyba teleportowaliśmy się na moment do Paryża, bo napotkaliśmy najprawdziwszą w świecie wieżę Eiffla ;) No dobra, jej miniaturkę ;)

Wieża eiffla :) © siwy84

Po pamiątkowej focie zrobionej przez przypadkowego przechodnia wyruszyliśmy w dalszą drogę.
W trakcie pojawiały się pewne wątpliwości co do tego gdzie należy jechać, ale GPS (Gębą Pytaj Spotkanych) oraz mapa przychodziły wtedy na ratunek.
Do Czarnocina dojechaliśmy po około 28km i półtorej godziny jazdy.
Na miejscu przywitali nas dość silny wiatr i zasłane chmurami niebo. Kupiliśmy sobie po piwku i rozsiedliśmy się wygodnie na brzegu, mocząc zmęczone jazdą nogi w wodzie.
Ponieważ na większe rozpogodzenie liczyć nie można było postanowiłem, pomimo przeciwności pogodowych, skorzystać z kąpieli w czarnocińskim jeziorze.
Woda była nawet ciepła, tylko nieco zielona ;) Popluskałem się chwilę i wróciłem na brzeg do Natalii.
Później, nie wiem czy to za sprawą drugiego piwa, czy mojego wrodzonego daru przekonywania, Natalia postanowiła zażyć kąpieli :) Nie pozostało mi nic innego niż jej towarzyszyć.
Popływaliśmy trochę i...chyba trochę za długo. Kiedy nadszedł czas powrotu nogi ani trochę nie chciały pedałować, tym bardziej pod wiejący prawie zewsząd wiatr.
Jakoś jednak dawaliśmy radę i wolnym, bo wolnym tempem, parliśmy do przodu wracając nieco inną drogą niż ta, którą przyjechaliśmy.
W Tuszynie zrobiliśmy mały postój na pączka i słodką bułkę oraz krótki odpoczynek, a następnie wyruszyliśmy w stronę Modlicy - Kalinka - Kalina i Stefanowa. Tam już wjechaliśmy na drogę, którą jechaliśmy do Czarnocina.
Odwiozłem Natalię pod blok, a sam wyruszyłem do domu.
Jechało się potwornie ciężko. Nogi odmawiały posłuszeństwa, a rower sprawiał wrażenie jakby ważył ze 100 kg.
Jakoś udało mi się dojechać na tyle wcześnie, że przed wyjazdem do Łodzi, na pociąg powrotny do stolicy, zdążyłem coś zjeść i chwile odpocząć.




  • DST 52.03km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 21.68km/h
  • VMAX 57.43km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Specu
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Koks na glebie" czyli tragedia w 2 aktach ;)

Sobota, 17 lipca 2010 · dodano: 17.07.2010 | Komentarze 5

A scenariusz napisało życie ;)
Może jednak od początku. Po wizycie Kingi w moim małym i skromniutkim warsztaciku zgadaliśmy się na wspólne pedałowanie wieczorową porą, kiedy już Łukasz wróci z pracy.
O 20.32 byłem koło domu Pixona, a parę minut później zasuwaliśmy już ulicami na spotkanie z Karotką.
Prawie u celu, na jednym ze skrzyżowań, Łukaszowi przeskoczył podczas ruszania łańcuch w efekcie czego zaliczył piękną glebę. Kiedy się odwróciłem i to zobaczyłem, to myślałem, że zahaczył go koleś samochodem, który to zaparkował na przystanku autobusowym za skrzyżowaniem. Na szczęście tak się nie stało, a Pan po prostu chciał mu pomóc - miło.
Ja czym prędzej ruszyłem zeskrobywać Łukasza z asfaltu. Trochę przerysował rękę i podarł portki ;), a poza tym nic mu nie było, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Łukasz, jak prawdziwy koks, szybko pozbierał się z gleby i pojechaliśmy dalej.
Po drodze miała miejsce jeszcze jedna, tym razem śmieszna sytuacja - jakaś dziewczyna zatrzymała się samochodem, by uratować błąkającą się na środku jezdni kaczkę. Trochę jej w tym pomogłem, a po jej schwytaniu zaczęliśmy zastanawiać się, do którego stawu by ją wrzucić ;)
Niestety dalsze losy kaczki nie są mi znane, ale miłośniczka zwierząt była bardzo zdeterminowana żeby pomóc kaczce, więc sądzę, że w tej chwili pływa ona sobie gdzieś, radośnie przebierając łapkami :)
Już we 3, razem z Łukaszem i Kingą popedałowaliśmy na poligon i tam kręciliśmy się przez większość wycieczki.
Tam też miała miejsce gleba drugiego koksa dzisiejszego wieczoru, czyli moja :)
Na szczęście zupełnie nie groźna i skończyło się tylko na otrzepywaniu kurzu i śmiechu :)
Z poligonu skierowaliśmy się do centrum w poszukiwaniu sklepu. Po drodze zamieniłem się z Kinią na rowery. Jej pierwsza reakcja po przesiadce na Speca była taka sama jak moja - "Ale to fajnie buja!" i uśmiech od ucha do ucha :) Ja zareagowałem identycznie ;)
Koło manufaktury moja dupa odmówiła posłuszeństwa i musieliśmy zamienić się z powrotem ;)
Później, przestraszeni burzą i wizją jechania w deszczu, postanowiliśmy zakończyć dzisiejsze kręcenie i odwieźliśmy Kingę na róg Mickiewicza i Kościuszki, a następnie obraliśmy azymut na dom.
Łukasz podyktował niezłe tempo, które bez zająknięcia przyjąłem. Po drodze z 2 razy dałem zmianę i tak razem, dość szybko dojechaliśmy do Brzoskwiniowej gdzie się pożegnaliśmy.
Już nieco wolniej popedałowałem w stronę swojego domu, a konkretnie mojego pokoju ;)
Bardzo fajny, wieczorny wypad, który zwieńczył dość przyjemny dzionek spędzony na doprowadzaniu do porządku roweru taty, który to nieco rozgrabiłem na rzecz mojego mieszczucha ;) Niebieska szczała taty jest już prawdziwą rakietą z nowym napędem i fajną, klamko-manetką, która pracą powala dotychczasową manetkę "shitmano sis" ;)

-=THE END=-

PS.Taka nuta na dziś - Zion I - Mind Blow

.




  • DST 18.50km
  • Czas 00:49
  • VAVG 22.65km/h
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dom#2 -> PKP Waw. Zach. -> PKP Łódź Fabr. -> Dom#1

Sobota, 17 lipca 2010 · dodano: 17.07.2010 | Komentarze 0




  • DST 9.90km
  • Czas 00:26
  • VAVG 22.85km/h
  • Sprzęt Author vel Ścigacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z pracy.

Piątek, 16 lipca 2010 · dodano: 16.07.2010 | Komentarze 2

Znowu za późno z domu wyszedłem ;)
Nuta w sam raz na nadchodzący weekend :)

.