Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi siwy-zgr z miasteczka Zgierz (Staffa). Mam przejechane 29627.04 kilometrów w tym 5364.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 5527 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy siwy-zgr.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 61.20km
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Kingą po różowe ;) łyżki do opon i tak ogólnie pojeździć.

Wtorek, 9 czerwca 2009 · dodano: 09.06.2009 | Komentarze 0

Zaczęło się strasznie...Niedługo po opuszczeniu przeze mnie domu, z nieba lunął deszcz. Taki dość solidny.
Postanowiłem, że dojadę do najbliższego miejsca użyteczności publicznej, którym była akurat stacja benzynowa na helenówku i zakupię tam kartę do telefonu żeby zadzwonić do Kingi i zadać (retoryczne) pytanie czy u niej też tak pada? ;)
Zadzwoniłem, Kinga była już na Pl. Wolności i tak, u niej też padało ;)
Umówiliśmy się, że Kinga pojedzie jeszcze trochę w moją stronę co by nie stała biedaczka i nie mokła stojąc...lepiej moknąć jadąc ;)
Niestety minęliśmy się na wysokości Parku Mickiewicza. Ja jechałem alejkami parku, a Kinga ulicą :) Szybki telefon i sprawa wyjaśniona. Spotkaliśmy się w parku gdzie na powitanie zahamowałem ostentacyjnie w kałuży wzbijając w powietrze wielką falę wody :) Kinga roześmiała się, oboje stwierdziliśmy, że pogoda wyborna, w sam raz na rower :)
Jako cel obraliśmy sobie hurtownię rowerową "Piasta" na widzewie - ja potrzebowałem łyżek do opon bo swoje sprezentowałem szwagierkowi.
Na początek skryliśmy się w teatrze "otwartym" w parku bo deszcz się nasilił.
Pogadaliśmy trochę i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Tempo spokojne, wycieczkowe, pogaduchy, wymiana wrażeń z maratonu w Wa-wie, itd.
W końcu osiągnęliśmy cel. W środku pooglądaliśmy trochę nieprzyzwoicie drogiego sprzętu. Całe szczęście łyżki mieli tańsze niż w FR Shopie ;)
Następnym naszym celem miała być jakaś kawiarnia na piotrkowskiej gdzie mieliśmy spożyć ciepłą czekoladę lub bar w arturówku gdzie czekały na Nas gorąca herbata i smaczne fryteczki ;) Jednak w miarę dokręcanych kilometrów stwierdziliśmy, że wracamy do akademika i jemy hamburgery ;) Po drodze zrobiliśmy odpowiednie zakupy.
Hamburgery wyszły smaczne, ale nie mogło być inaczej...w końcu robiła je szefowa kuchni - Kinga ;)
Pojedliśmy, pogadaliśmy, obejrzeliśmy kawałek filmu z współlokatorką i nadszedł czas powrotu.
Spakowałem mandżur, pożegnałem się ładnie, wsiadłem na Autorka i wyruszyłem w drogę powrotną do domu.
Całkiem miły dzionek :)





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!