Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi siwy-zgr z miasteczka Zgierz (Staffa). Mam przejechane 29627.04 kilometrów w tym 5364.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 5527 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy siwy-zgr.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

xŁSpec2

Dystans całkowity:2732.22 km (w terenie 842.59 km; 30.84%)
Czas w ruchu:164:47
Średnia prędkość:16.58 km/h
Maksymalna prędkość:66.49 km/h
Suma podjazdów:30 m
Maks. tętno maksymalne:186 (90 %)
Maks. tętno średnie:152 (74 %)
Suma kalorii:1207 kcal
Liczba aktywności:65
Średnio na aktywność:42.03 km i 2h 32m
Więcej statystyk
  • DST 5.42km
  • Czas 00:20
  • VAVG 16.26km/h
  • VMAX 30.14km/h
  • Sprzęt Rambo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Turlanko na pocztę

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 0

Na Specu żeby się przejechać na nowej jakości... Nowej jakości amortyzacji :)




  • DST 21.29km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 11.51km/h
  • VMAX 41.51km/h
  • Sprzęt Rambo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rychlebské Stezky!

Niedziela, 1 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 7

Całą ekipą (Marysia, Adam i Tomek) wybraliśmy się na Rychlebské Stezky.
Niestety nie wzięliśmy apratu, w związku z czym nie ma żadnych fotek z jazdy. Może to nawet lepiej, bo dzięki temu płynność jazdy była na wysokim poziomie. Nawet na zjazdach nie musiałem zbyt długo czekać na maruderów :)

Jako teaser wrzucam fotkę autorstwa Adama. Tak, żeby podkreślić fakt jak fajnie tam jest.

oraz oficjalny filmik dla niekumatych :)



Trzeba będzie jeszcze się tam kiedyś wybrać.




  • DST 57.39km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 16.40km/h
  • Sprzęt Rambo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Górski weekend

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 13

Z uwagi na przyjazd Tomka do Polski, postanowiliśmy się nieco wprosić na odwiedziny. Tzn. ja postanowiłem, ale żeby nie było nudno i smutno wziąłem też Adama, a on wziął Marysię. I tak wzięci przez siebie nawzajem i w niebowzięci, że w górach jeździć będziemy, pojechaliśmy do Wałbrzycha.
Tam czekał już na nas Tomek z chlebem, solą i dwoma, 6-cio letnimi Włochami... Ten wątek pozostawię bez komentarza. Nie wiedziałem, że Tomek woli chłopców i do tego takich młodych ;)
Rozmowom i śmiechom nie było końca. Tak siedząc do późnej nocy debatowaliśmy, montowaliśmy i psuliśmy pewne rzeczy... Koło 3.30 skapitulowaliśmy i zapadła decyzja o pójściu spać.
Na drugi dzień, grzebiąc się jak muchy w smole z powodu wielkiego upału, szykowaliśmy się do zrealizowania amibntego planu wycieczki, którą przygotował dla nas Tomek.
Niestety nie udało się przejechać trasy w całości. Może to i lepiej, bo dzięki temu zostały jakieś siły na niedzielny wypad na Rychlebské stezky.
















  • DST 29.17km
  • Czas 01:25
  • VAVG 20.59km/h
  • VMAX 44.76km/h
  • Sprzęt Rambo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót do płaskości.

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 20.07.2012 | Komentarze 0




  • DST 22.53km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 9.73km/h
  • VMAX 50.73km/h
  • Sprzęt Rambo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Freeride maaan!!! / Jestem sławny! ;)

Piątek, 8 czerwca 2012 · dodano: 20.07.2012 | Komentarze 6

Po odbęnieniu krótkiej, ale ciekawej wycieczki natknąłem się, podczas powrotu do kwatery, na miejscówkę FR zbudowaną przez lokalnych chłopaczków.
Takiej zabawy na rowerze dawno nie miałem :) Jednocześnie takiej sesji nauki skakania też nigdy nie odbyłem. Chyba szło mi całkiem dobrze, bo gleby nie zaliczyłem żadnej.

Pro foty zrobione przez Adama:




Mniej pro Mateusz skaczący "na świecę" :D


Pro fotka autorstwa Izy:




Mateusz nie miał swojego dnia, bo wcześniej przetarł sobie zad o własną oponę :D




Poznajcie kładkę - każdy ją zaliczył :)



Ja też miałem fotkę na kładce, ale nikt jej nie zamiścił, a ja z pracy nie mogę, więc nie będzie :)

Na koniec 2 ciekawostki:

1) Dzieciak, który nas oprowadzał po "parku fr" zawstydzał wszystkich skacząc na takim oto rowerze:


2) Fotka mnie, a autorstwa Adama trafiła do druku w lipcowym numerze BikeBoard'u:


Mała bo mała, ale jest :)




  • DST 33.22km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:32
  • VAVG 9.40km/h
  • VMAX 54.84km/h
  • Sprzęt Rambo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podzieleni

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 20.07.2012 | Komentarze 0

Nie chce mi się dużo pisać, więc wrzucę najfajniejsze zdjęcia z wycieczki :)

Wspinaczka do schroniska na Śnieżniku.


Na niebiesko-zielonym dzielnie z Adamem walczyliśmy. On mimo obolałej i spuchniętej kostki nieźle dawał radę. Ja fotki nie mam niestety.


Koniec końców każdy gdzieś wpychał...




...aż do momentu kiedy zrobiliśmy sobie przerwę w jagodach :)


Inni siedzieli, a my z Izą poszliśmy obczaić co i jak...


Następnie był fajny zjazd...

...na którym zaliczyłem ciekawą glebę. Niestety spadochron nie pomógł...



Dojechaliśmy do fajnej skałki widokowej, na której zrobiliśmy postój i lans...






A obok której był ciekawy zjazd, który jako grupowy oblatywacz, pojechałem zrobić pierwszy. Za pierwszym razem nie byłem zadowolony z efektu, więc zatrzymałem się, wróciłem do początku i zjechałem bez zająknięcia :)


Potem zjechał Mateusz i Marysia:




Kilkadziesiąt metrów dalej i niżej, po długim odpoczynku i intensywnych rozmyślaniach...

...Adam podjął decyzję o powrocie do bazy, ponieważ noga nie dawała mu żyć.

My, we trójkę, pojechaliśmy dalej. Dzięki czemu mogliśmy zobaczyć takie widoczki:




Zaliczyć takie zjazdy:


oraz taką glebę:


Z wieży na Trójmorskim Mateusz zrobił nam taką, śmieszną fotkę:




  • DST 31.14km
  • Teren 28.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 8.98km/h
  • VMAX 47.14km/h
  • Sprzęt Rambo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poskramianie Śnieżnika

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 1

Drugiego dnia jeżdżenia, a trzeciego dnia pobytu w górach (wtorek musieliśmy sobie podarować ze względu na deszcz), postanowiliśmy zdobyć lokalny rarytasik czyli szczyt Śnieżnika.
Na początek, dość standardowo, podjazd! Na szczęście urozmaicony widoczkami i strumieniami, w których przecież można się nieco podlansować ;)




Powolutku doturlaliśmy się do schroniska, gdzie jedni zasiedli do żarcia, a inni (ja) kleili jakąś małą dziurkę w tynej dętce.

Po zregenerowaniu sił przypuściliśmy atak na szczyt.
Jedni walczyli...

...inni pchali...
Każdy sposób był dobry, byle szczytować! ;)
My z Izą prawie dosłownie, bo na samej górze wdrapaliśmy się na... samą górę gruzów, które zostały tu po zbużeniu jej 11 listopada (moje imieniny...) 1973 roku.

Wyżej się już nie dało ;)

Dalej był lans w czystej postaci.
Jedni robili to na siedząco...

...inni musieli podnieść poprzeczkę nieco wyżej...


Kiedy już minął czas dla fotografów, zaczęliśmy się przygotowywać do zjazdu zielonym, granicznym szlakiem.

Najpierw płasko...

z widoczkami na Marysi tyłek i góry w tle ;)

albo na Izy profil.
Później stromo...



Niektórzy przeliczyli się ze swoimi umiejętnościami, jak na przykład widoczna na tym zdjęciu Zjazdowa Jagodzianka ;)

Niby nudno, bo ciągle w dół...Tylko, że my to lubimy :)




Znalazła się chwila czasu na naukę zjazdów :)

Z czasem zaczeło się robić trochę bezpieczniej (płasko), dzięki czemu można było więcej uwagi poświęcić widokom znajdującym się po bokach kierownicy :)

Chwilowe wypłaszczenie terenu w niektórych uśpiło czujność...

aż postanowili się kimnąć obmacywani przez pedała...
Uśpił też czujność Mateusza, który pierwszy rozpoczął generowanie kontuzji tego dnia.

Adama pokonał nieco trudniejszy zjazd, któr Adam, z kolei, pokonał lotem koszącym, równoległym, nisko nad kierownicą.

<object height="350" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/duATF4WZvT4"> <embed src="http://www.youtube.com/v/duATF4WZvT4" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" height="350" width="425"></embed></object><br>


W ten oto sposób mieliśmy już dwójkę poszkodowanych podczas jednej wycieczki.
Po dojchaniu do asfaltu nastapił podział. Mateusz miał poczekać na wóz ratunkowy, a my najkrótszą drogą dojechać na kwaterę żeby owy wóz zorganizować. Do pokonania mieliśmy naście kilometrów i kilkaset metrów przewyższeń przez Przełęcz Śnieżnicką.

Na kwaterze telefon do Mateusza, który, jak się okazało, dojeżdżał już do swojego domku... Koks jebany!
Wieczorem, całkiem standardowo, pizza, piwko, pogaduchy i wymiana wrażeń ze zjazdów.




  • DST 29.95km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 9.12km/h
  • VMAX 49.32km/h
  • Sprzęt Rambo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Międzygórze welcome to!

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 0

Urlop czas zacząć! Czyli pierwszy dzień w Międzygórzu.
Po tych górach moje koła jeszcze nie jeździły, więc moja ciekawość była tym większa im bliżej tej miejscowości byliśmy, jadąc w nocy i nad ranem w pociągu.
Pierwszego dnia wycieczka miała być "na lekko", bo byliśmy niewyspani po nastogodzinnej podróży.
Czarna góra
Po wyjściu z kwatery przewodnik Adam poprowadził wesołą gromadkę w składzie ja, Iza, Marysia i ojciec Mateusz na Przełęcz Śnieżnicką.
Po drdze pierwsze "ohy" i "ahy" nad widokami, które wyłaniały się między drzewami porastającymi zbocze góry.



Z przełęczy, czerwonym szlakiem, ruszyliśmy na Czarną Górę, po drodze przejeżdżając przez Żmijowiec.

Gdzie się dało walczyliśmy, gdzie nie, wpychaliśmy. Tak czy inaczej konkretnie się zasapaliśmy i ze wszystkich lało się równo.





Na szczycie buszowała jakaś kolonia, więc musieliśmy poczekać na naszą kolejkę do wejścia na wieżę widokową.

Kiedy już zamieniliśmy się miejscami ze szczylami, okazało się, że zupełnie nie znają się oni na rowerach i spośród wszystkich, wypasionych maszyn, ich uwage przykuł sztywniaczek Izy, bo...na pulsometrze miała napisane "Izka"...

W końcu nadszedł czas na zjazd właściwy...

...albo sprowadzanie ;)

Prawdę powiedziawszy nikt tego nie zjechał.

Kiedy już matka ziemia swym ukształtowaniem pozwoliła na jazdę, mogliśmy zająć miejsca w siodłach i zaczęła się zabawa.




Po drodze była sesja na malutkiej hopce. W sumie nie wiem czym się podniecaliśmy, bo ostatniego dnia lataliśmy większe rzeczy... Może po prostu od czegoś trzeba zacząć :)




Na dole, w Siennej, wyczerpały mi się baterie. Postanowiliśmy więc zarządzić odwrót.
Jakimiś nudnymi, ale wyznaczającymi najkrószą drogę do domu, szlakami wracaliśmy na kwaterę.

Sytuację uratowała usiana kamieniami i głazami ścianka, na której skrzyżowaliśmy z Maryją nasze ogromne prącia i pokazaliśmy innym... gdzie raki zimują ;)

Niestety mnie nikt foty nie zrobił.

Na kwaterze kąpiel, piwko, rozmowy do późna, a potem długo wyczekiwany sen.




  • DST 8.31km
  • Teren 2.50km
  • Czas 00:27
  • VAVG 18.47km/h
  • VMAX 29.63km/h
  • Sprzęt Rambo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mało

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · dodano: 10.04.2012 | Komentarze 0

Załatwić sprawy na mieście.
Powrót skrajem lasu co by się nad zawieszeniem poznęcać :)

A wieczorem mycie Speszka i przekładka łańcucha na 1 (703km).




  • DST 48.88km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:44
  • VAVG 17.88km/h
  • VMAX 47.70km/h
  • Sprzęt Rambo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jedziemy na piwo, bo nie mam siły.

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 09.04.2012 | Komentarze 0

Umawiałem się z Adamem na rower już od wczoraj i w końcu udało nam się razem pokręcić.
Lepiej późno niż wcale, jak to głosi staropolskie przysłowie.
Spod stacji na Zgierskiej wyruszyliśmy w kierunku Łagiewnik i o ile plany były ambitne (Swędów i Grotniki), to wyszło tak... jak zwykle ;)
Czyli wylądowaliśmy w Modrzewiaku i na "plaży" w Arturówku :)
Mimo tego fajnie było pośmigać w klimacie "ĘDÓRO" ;)