Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi siwy-zgr z miasteczka Zgierz (Staffa). Mam przejechane 29627.04 kilometrów w tym 5364.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 5527 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy siwy-zgr.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 4.60km
  • Czas 00:16
  • VAVG 17.25km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Potrącony kot...

Wtorek, 21 lipca 2009 · dodano: 21.07.2009 | Komentarze 6

...szczęście w nieszczęściu, że nie przeze mnie...
Miałem jechać do Arturówka, dotlenić się, niestety nie wyszło.
Zdążyłem wyjechać z osiedla i zobaczyłem jak na drodze samochód potrącił kota. Z tego co zdążyłem zobaczyć kot albo z przetrąconym kręgosłupem, albo z połamaną miednicą jakimś cudem uciekł z drogi, a samochód po chwili postoju odjechał.
Zdecydowałem się gonić samochód żeby dorwać kierowcę i wezwać odpowiednie służby - tak też się stało. Kobieta...która kierowała samochodem stwierdziła, że zatrzymała się i jak zobaczyła, że kot "zygzakiem" uciekł w krzaki to pojechała dalej...
NO PO PROSTU IDIOTKA JAKAŚ!!! A co miał k%^&*( czekać na pogotowie? Ta głupia cipa nawet nie wysiadła żeby zobaczyć czy nic mu nie będzie, a na parkingu przy funkcjonariuszach straży miejskiej zarzekała się, że ona wielka miłośniczka zwierząt...Z niej taka miłośniczka jak z koziej dupy trąbka. Wiem, że jej nic nie zrobią, chciałem tylko żeby głupie babsko miało nauczkę na przyszłość.
Szkoda, że nie słyszeliście komentarzy jej sąsiada..."Co? Miłośnik zwierząt się znalazł?"... Tak kurwa, miłośnik. Bo już raz psa ratowałem co go debil jakiś potrącił i złamał miednicę w 4 miejscach...Oczywiście pojechał dalej, nawet nie wysiadł sprawdzić co z psem się stało bo pies się ze skrzyżowania "ewakuował"...
Czasami brzydzę się, że jestem człowiekiem...
Ostro pojechałem, ale jeszcze nerwy mam.

PS.Pani chyba przy okazji złamała przepis dotyczący ograniczenia prędkości bo zdaje się tam do 40 jest, a ja goniąc ją jechałem ponad 40 i nie mogłem dogonić...





Komentarze
J | 07:22 środa, 22 lipca 2009 | linkuj Straż miejska pewnie też się kotami nie przejmuje ;/ Bo to są !@#$%^&
Podobno jest tak, że jak się potrąci zwierzaka to następnym razem człowieka... ciekawe czy też pani odjedzie.
siwy-zgr
| 21:51 wtorek, 21 lipca 2009 | linkuj No dokładnie Adam, ale takich ludzi coraz mniej, niestety. Ja mam odchył w drugą stronę, jakbym mógł to bym wszystkim pomógł...no ale nie mogę. Chociaż i tak już wielu zwierzakom pomogłem albo znalazłem dom. Żałuję teraz trochę, że nie poleciałem szukać tego kota zamiast ścigać tą idiotkę...Pomyślałem, że on i tak chyba nie ma szans i dlatego odpuściłem.
ficus
| 21:36 wtorek, 21 lipca 2009 | linkuj Nieciekawie, nieciekawie... Mam nadzieję, że kotek się wykurował.

A co do pytania o pierwsze SPD - tak, pierwsze. ;) Dzisiaj przy zawracaniu w dość wąskiej uliczce zapomniałem się i mało co powitał bym ziemię, ale dość mocno przypadkowo szarpnąłem i jakoś bucik wyskoczył z zatrzasków. :) Całkiem na minusie mam ustawione na razie. ;)

Pozdrawiam
mogilniak
| 19:38 wtorek, 21 lipca 2009 | linkuj To nie trzeba byc miłośnikiem zwierząt, wystarczy byc człowiekiem...
Aż takich sytuacji to nie miałem, ale jakims myszołowem potrąconym przez samochód 2 dni się opiekowałem. Jak się zwierz męczy, to trzeba pomódz.
A ta paniusia pewnie siebie jeszcze na poważnnie, nie tylko przy SM, określa jako miłośniczka zwierząt i popiera akcje tzw. "ekologów"
siwy-zgr
| 19:19 wtorek, 21 lipca 2009 | linkuj A daj spokój... Szkoda słów na zachowania niektórych "ludzi"...
Co innego jakby wysiadła i poszła sprawdzić czy ten kot w krzakach nie leży i nie wykrwawia się na śmierć albo co innego...
Ja kiedyś miałem akcję, że widziałem,a raczej słyszałem, jak samochód potrącił psa. Momentalnie pobiegłem na skrzyżowanie. Numerów rejestracyjnych już nie widziałem bo odjechał. Psa pomogli mi pozbierać ze skrzyżowania przypadkowo spotkani ludzie. Podwieźli mnie z nim do weterynarza. Pies przez niecałe 2 tygodnie był u mnie w domu. W tym czasie chodziłem z nim prawie codziennie do weterynarza itp. Cała rodzina mi pomagała finansowo bo tanie to nie było, ale po 2 tygodniach wpadł wujek z Wa-wy, zakochał się w psiaku i zabrał go do siebie. Pies żyje, ma się dobrze, przeszedł jedną operację, która niestety była konieczna. Tak się właśnie zachowują miłośnicy zwierząt, a nie kur... odjeżdżają z miejsca i pod blokiem oglądają samochód czy cały...
mogilniak
| 19:08 wtorek, 21 lipca 2009 | linkuj Uuu to nieciekawe przeżycie :( Potrącenie kota każdemu może się przytrafic, ale wtedy trzeba zachowac się jak człowiek, a nie jak.... no nie wiem kto, nie chcę nikogo/niczego urazic.
Takich tępych idiotek za kółkiem nie brakuje. Już niejednej miałem ochotę dac wp..ol, ostatnio nie dalej jak w sobotę...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!