Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi siwy-zgr z miasteczka Zgierz (Staffa). Mam przejechane 29627.04 kilometrów w tym 5364.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 5527 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy siwy-zgr.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 106.60km
  • Teren 64.00km
  • Sprzęt Autorek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wakacyjnie :)

Niedziela, 14 czerwca 2009 · dodano: 14.06.2009 | Komentarze 9

Pobudka o 6 rano. Śniadanko, prysznic, małe pakowanko i w drogę. Na miejsce spotkania - Dworzec Fabryczny dojechałem nieco przed czasem. Usiadłem sobie w słoneczku i czekałem na moich dzisiejszych współtowarzyszy, a zarazem przewodników podróży Adama i Marysię.
Dojechali kilka minut przed umówionym czasem i po powitaniu (porannym ;) ) i krótkiej wymianie zdań ruszyliśmy do kasy po bilety, a następnie do pociągu, który miał Nas zawieźć na spotkanie z przygodą :)
Podróż minęła szybko na miłych pogaduszkach. Nim się spostrzegliśmy byliśmy już na dworcu w Koluszkach i z niego udaliśmy się Adamowi i Marysi znanymi drogami w kierunku pobliskich pól/lasów.
Tu nie jestem w stanie powiedzieć gdzie jechaliśmy bo po prostu nie wiem, ale to nie jest ważne :) Ważne jest to, że traska była super, lasy piękne i pogoda dopisywała!

en face :) - Foto by Marysia

i od tyłu :) - Foto by Marysia
Tak sobie jadąc dojechaliśmy do jakiegoś zbiorniczka wodnego.

jakaś woda - Foto by Marysia lub Adam :)
Pogapiliśmy się chwilę na wodę, a następnie ruszyliśmy w dalszą drogę.

2 rycerzy na swych rumakach ;) - Foto by Marysia
Wyjechaliśmy przy jakimś przejeździe kolejowym w Skrzynkach. Jak tylko przejechaliśmy tory, zaczepiła nas jakaś starsza pani i spytała czy nie przepchnęlibyśmy jej maluszka (polskiego fiata 126p ;) ) na drugą stronę torów.
Zgodziliśmy się z Adamem, a Marysia została pilnować rowerów i...jak się okazało robić fotki :)

Pchnij malacza! ;) - Foto by Marysia

Gazu! Gazu! - Foto by Marysia
Popchnęliśmy ją całkiem dobrze ;) bo kaszlok w końcu odpalił, a my wracaliśmy w pełni glorii i chwały ;)

Strongmen :P - Foto by Marysia
Pani nawet nie podziękowała za popchnięcie. Jak depnęła w gaz to w maluchu prawie przednie koła się od ziemi oderwały i tyleśmy ją widzieli...
Pomknęliśmy dalej przedzierając się przez zabłocone od wczorajszych opadów drogi i pola.


Mijaliśmy stadko "dzikich" krów. Jedna z nich chyba nie polubiła Marysi i wydała z siebie jakiś dziwny dźwięk kiedy ona ją mijała :)
Później nagle okazało się, że droga nam się skończyła. Adam pokazał palcem kierunek, powiedział "Tam jedziemy" i pomknęliśmy...przez miedzę :) Nasza średnia budowana z takim mozołem spadła wtedy na łeb, na szyję ;) Kto by się tym jednak przejmował?!? I tak było zajebiście :) Przedarliśmy się przez rzeczoną miedzę i wyjechaliśmy na piękny, rozgrzany asfalt :) Korzystając z dobrodziejstwa pięknej, twardej drogi pomknęliśmy nieco szybciej i trafiliśmy do Tomaszowa gdzie pizzerie w niedziele otwierają dopiero o 12 :)
Korzystając z chwili czasu podjechaliśmy na małe zakupy w celu uzupełnienia zapasów. Ja natomiast wykorzystałem fakt, że Adam zostawił swoją maszynę samą i dosiadłem Proroka. Od razu rzuciłem go na głęboką wodę - zjazdy i podjazdy z i na schody.

Ciekawe czy Prorok przewidział TO? ;) - Foto by Marysia
Werdykt był jednogłośny (bo wydany przeze mnie ;) ) i jednoznaczny - przesiadam się na fulla, czym prędzej tym lepiej!
Po zakupach pojechaliśmy zjeść pizzę - całkiem dobra była. Mała siesta, pogaduszki, ale trzeba jechać dalej.
Całkiem fajnym singielkiem dojechaliśmy do jakichś grotek. Miałem przeczytać opis na tablicy stojącej obok, ale pochłonęły mnie widoczki i zew natury ;)

Zdobywca - Foto by Marysia

eXtreme! ;) - Foto by Marysia
Od grotek skierowaliśmy się nad zalew Sulejowski. Po drodze jechaliśmy wzdłuż odpływu/dopływu jakiejś rzeki.

2 wspaniałych ;) - Foto by Marysia
Dojechaliśmy do spiętrzenia, gdzie woda z głośnym szumem przelewała się przez próg i kamienie. Idealne miejsce na zdjęcie grupowe :)

W komplecie :) - Foto by przypadkowa matka z dzieckiem ;)

artystycznie - Foto by Marysia
Sesja dobiegła końca i ruszyliśmy w stronę tamy. Po krótkiej jeździe i wspinaczce z rowerami znaleźliśmy się na jej szczycie. Tam Adam zrobił mały pit stop, który ja z kolei wykorzystałem by dobrze ustawić się do zdjęcia ;)

lewy czy prawy profil lepszy? a może od frontu? :) - Foto by Marysia
Z tamy ruszyliśmy w stronę Bronisławowa czyli "od tej strony patrząc" ;) pojechaliśmy prawą stroną zalewu.
Poprosiłem ładnie Marysię i na specjalne życzenie zrobiła mi taką oto fajową, wakacyjną foteczkę:

WAKACYJNIE! :) - Foto by Marysia
<b> ewentualnie "costa del beton" ;) - by Adam</b>
Wzdłuż brzegu prowadzi świetna trasa, miejscami singletrack. Techniczny, wyboisty, z mnóstwem korzeni, małych, szybkich zakrętów - słowem raj na ziemi dla każdego bikera :) Jechało się naprawdę bardzo przyjemnie chociaż na fullu byłoby przyjemniej ;)
Dojechaliśmy do Bronisławowa, zakupiliśmy piwko i podjechaliśmy na pobliską plażę by spożyć je na łonie natury :) Odpoczęliśmy, pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Zrobiliśmy mały koncert życzeń ;)
Nadszedł jednak czas ruszenia w drogę powrotną. Prowadziliśmy na zmianę. To Adam, to ja, to Marysia aż tu nagle... Wjechaliśmy na ścieżkę gdzie na początku była woda nieco ponad oponę, potem nieco głębsza, później niemalże sięgała osi, a na końcu okazało się, że przejazdu dalszego nie ma tylko trzeba przejść/przeprawić się przez zalaną kładkę...Tu rozegrały się prawdziwe chwile grozy...

Co nie przejdę jak przejdę ;) - Foto by Marysia
Na pierwszy ogień poszedł jednak Adam.

Adam odwagi! ;) - Foto by Marysia
Skubany dał radę :) Zachęcony jego sukcesem postanowiłem spróbować szczęścia. Kilka pierwszych kroczków poszło mi dobrze. Później była chwila grozy...
Namoknięte drewno było strasznie śliskie. W połowie kładki buty zaczęły mi się ześlizgiwać i nie mogłem nad tym zapanować. Pamiętam, że ostatnią myślą było, że utopię telefon :) ...
Na szczęście udało mi się złapać jednego z metalowych słupków, które potem Adam ochrzcił "Słupkami nadziei" :) To uratowało mnie przed skąpaniem siebie i roweru w wodzie zalewu.
Przedostałem się na drugą stronę, odstawiłem rower mój i Adama i bacznie obserwowałem jak on wraca po rower Marysi, aparat foto, którym Marysia cały czas kręciła film (niedługo na youtubie ;) ), a później już po samą Marysię :) Wszyscy elegancko znaleźli się na drugim brzegu gdzie ludzie, którzy nas zobaczyli pytali między sobą "Kurna, co oni, po wodzie jechali?" ;) - No prawie ;)
Kontynuowaliśmy naszą podróż już mniej przejmując się tym, że możemy się ubrudzić czy ochlapać wodą.
Po jakimś czasie zrobiłem się głodny, a Adam musiał załatwić pewną sprawę na boku więc zrobiliśmy mały postój.

Czas na piknik! ;) - Foto by Marysia
Wróciliśmy na tamę, przejechaliśmy na jej drugą stronę i tam zrobiliśmy jeszcze mały postój na zakupy, lody i smarowanie łańcucha.
Następnie drugim brzegiem odpływu/rzeki udaliśmy się w drogę powrotną do Tomaszowa. Po drodze zahaczyliśmy o ciekawe grotko/skałki, a tam mała sesyjka zdjęciowa ;)

eXtreme! ;) - Foto by Marysia

eXtremy ciąg dalszy ;) - Foto by Marysia
Niestety ograniczenia czasowe nie pozwoliły na dłuższe zwiedzanie.
W Tomaszowie udaliśmy się na dworzec, a tam korzystając z tego, że zostało nam jeszcze troszkę czasu, zakupiliśmy goferki :)
Usiedliśmy na ławeczce w słońcu i rozmawiając o różnych różnościach skonsumowaliśmy nasze smakołyki.
Zajechał nasz rydwan, zapakowaliśmy się do niego i ruszyliśmy w drogę do Koluszek. W Koluszkach, po krótkim postoju, przesiadka na pociąg do Łodzi.
ehhh i znowu ta brudna Łódź... ;) Adam i Marysia odprowadzili mnie do rynku bałuckiego gdzie pożegnaliśmy się i każdy pognał w swoją stronę - ja do Zgierza, oni na Teofilów.

Na koniec wyżej wspominany filmik z przeprawy przez kładkę :)



-= THE END =- ;)





Komentarze
siwy-zgr
| 15:09 poniedziałek, 15 czerwca 2009 | linkuj heh, faktycznie ;) no to pokazałem klasę...informatyk... i nie wiedział jak... ehhh, ide sie schować ;)
siwy-zgr
| 14:53 poniedziałek, 15 czerwca 2009 | linkuj Wlasnie nie wiem dlaczego mi sie nie chce wyswietlac :/ Pobrałem kod z youtuba, wkleiłem tu i kaszana. Tzn. wyswietla sie wtedy, ale pokazuje mi sie u góry, po lewej stronie, psując układ strony :/

Tak, wiem, byłoby więcej śmiechu i więcej rdzy :) No i byłbym jeden telefon w plecy. Chociaż podobno siostra już go raz utopiła i jak widać działa po tym incydencie.
Statystycznie rzecz biorąc Ty miałeś znacznie większe szanse wpaść, ale uparcie kroczyłeś po kładce bez najmniejszego "zająknięcia" ;)
siwy-zgr
| 09:15 poniedziałek, 15 czerwca 2009 | linkuj Przewodnikiem byłaś równie dobrym co fotografem, nie gadaj głupot. Wycieczka była jedną z najlepszych na jakich byłem :) Oby więcej takich :) Może tylko bez moczenia butów i skarpetek ;)
marysia
| 09:05 poniedziałek, 15 czerwca 2009 | linkuj Ja byłam raczej kiepskim przewodnikiem, ale ciesze sie, że ci się nie podobało i dzięki, że tak cierpliwie na mnie czekaliście :)
karotti
| 21:40 niedziela, 14 czerwca 2009 | linkuj widzę, że wycieczka naszpikowana przyjemnościami i niespodziankami :) :) następnym razem mnie tam już nie zabraknie :p :p
siwy-zgr
| 21:31 niedziela, 14 czerwca 2009 | linkuj hehehe :) mój nie wąchał moich butów ani skarpetek, ciekawe dlaczego?... ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!